Sir Sean Connery obchodzi 80-te urodziny. Wszystkiego najlepszego!

Dziś obchodzi 80-te urodziny Sir Sean Connery. Nazwisko to mówi samo za siebie. Dla jednych zostanie na zawsze jedynym słusznym Bondem. Jednak postać agenta Jej Królewskiej Mości nie jest jedyną jaką zdołał zaskarbić sobie sympatię widzów. Muszę przyznać, że chyba jako jedyny do tej pory aktor który wcielał się w tę postać potrafił się od niej uwolnić. W jego dorobku znajduje się wiele innych niezapomnianych filmów, jak choćby "Człowiek który chciał być królem", "Polowanie na Czerwony Październik", "Imię róży", "Twierdza" czy też oskarowi "Nietykalni". Jednak to jest tylko ułamek. W niedługim czasie postaram się napisać jakąś biografię.

Ale na razie, jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego!

fot. Jim Wallace, http://www.flickr.com/photos/publicresourceorg/494072381

"Incepcja", czyli sen we śnie

Christopher Nolan jest jednym z niewielu reżyserów którzy potrafią zrobić film który z jednej strony dostarcza rozrywki na najwyższym światowym poziomie a jednocześnie z drugiej strony nie pozostawia widza obojętnym. Można by pomyśleć, że taka kompilacja jest czymś niemożliwym, a jeśli już do niej dojdzie to z pewnością nie wyjdzie z tego nic dobrego. Jednak Christopher Nolan posiadł tą tajemną wiedzę dzięki której potrafi tworzyć wspaniałe widowisko nie pozbawione, jak większość współczesnych hitów, walorów artystycznych. Zaś najlepszym tego przykładem może być jego dotychczasowy największy sukces kasowy czyli "Mroczny rycerz", który zgarnął na całym świecie ponad miliard dolarów. Jednak nie o tym filmie będzie tutaj mowa. Po ogromnym sukcesie "Mrocznego rycerza", wytwórnia Warner z którą Nolan współpracuje od początku swojej kariery w Stanach dała mu wolną rękę przy kolejnym projekcie. Od początku wszelkie informacje na temat "Incepcji" były skrzętnie ukrywane. Najbliżsi współpracownicy nie chcieli potwierdzać żadnych plotek dotyczących projektu. Atmosfera tajemniczości jaszcze bardziej wzmagała ciekawość widzów. 

Fabuła tego filmu jest dość skomplikowana. Głównym bohaterem jest grany przez Leonardo DiCaprio Dom Cobb. Jest on złodziejem, ale nie takim zwykłym. Potrafi bowiem dostawać się do umysłów i wykradać z nich potrzebne informacje. Proces ten nazywanym jest ekstrakcją i polega on na tym, że ofiara jest podpinana do specjalnego urządzenia które pozwala na wnikanie do umysłu za pośrednictwem snu. Proces ten odbywa się w trakcie snu, ponieważ ofiara jest wtedy bezbronna na ataki, chyba że przejdzie specjalne szkolenie z podświadomej samoobrony. Dom Cobb jest na bankier z wymiarem sprawiedliwości w USA przez co nie może wrócić do domu gdzie czekają na niego dwoje jego dzieci. Zaś jego żona (Marion Cotillard) popełniła samobójstwo i nawiedza go w snach. Jednak pewnego dnia dostaje propozycję nie do odrzucenia. Niejaki Saito, grany przez Kena Watanabe, szef korporacji zleca mu przeprowadzenie incepcji, czyli coś odwrotnego do ekstrakcji. Zamiast wykradzenia informacji z umysłu ofiary, trzeba mu ją tam wprowadzić. Ofiarą ma być niejaki Fischer, który ma przejąć zbudowane przez ojca imperium, które stanowi zagrożenie dla Saito. Dlatego zleca incepcję myśli która ma doprowadzić do upadku imperium ojca. Wyjątkowe zlecenie wymaga wyjątkowej zapłaty. Tą zapłatą jest wyczyszczenie kartoteki Cobba, dzięki czemu będzie mógł wrócić do domu. Cobb nie zastanawia się długo i przystępuje do kompletowania niezbędnej ekipy. Dzięki temu poznajemy ekipę postaci która stanowi kompilację najlepiej doświadczonych fachowców w branży. Doświadczonych może poza Ariadne, graną przez Ellen Page.

Jak widzicie fabuła nie należy do prostych. Im dalej akcja posuwa się do przodu, tym następuje coraz więcej zwrotów akcji. Napięcie zaś trzyma widza niemalże przez cały czas. Jest to zasługa nie tylko świetnie zrealizowanych scen akcji oraz perfekcyjnych efektów specjalnych. Muzyka która jest bardzo podobna do tej jaką można było usłyszeć w "Mrocznym rycerzu" także podkręca adrenalinę. Prawie dwie i pół godziny minęły mi nie wiadomo kiedy. Chciałoby się aby film trwał jeszcze dłużej. Obraz Nolana posiada niesamowity klimat. Sekwencje w których bohaterowie wnikają do snu, pomimo że wyglądają na całkowicie odpowiadające rzeczywistości, to jednak posiadają w sobie coś co sprawia że widz wyczuwa, że coś z nimi jest nie tak. Nie jest to poetyka snu jaką można spotkać w innych filmach, polegająca często na całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. Nolan zawsze stawiał na realizm. Świat jak i bohaterowie są tacy, jakimi mogli być w rzeczywistości. Realizm świata i postaci sprawia, że stają się oni bardziej realni oraz wiarygodni. Jest to niewątpliwa zaleta tego filmu.

Jeśli chodzi o Leonardo DiCaprio, to mogę stwierdzić że wypadł naprawdę dobrze. Jednak momentami jest jak dla mnie zbyt chłodny. Np. w scenach w których w czasie snu spotyka zmarłą żonę oraz dzieci. Takie spotkanie powinno wywoływać ogromną lawinę emocji. Jednak tak nie jest. W końcu to profesjonalny złodziej, który w swoim fachu nie może sobie pozwolić na takie błahostki jak emocje związane z utratą najbliższych. Może po prostu zdaje sobie sprawę, że to wszystko to i tak tylko sen. Można odnieść wrażenie, że dla Cobba świat rzeczywisty nie ma mu zbyt wiele do zaoferowania. Ucieczka w rzeczywistość wykreowaną przez sen staje się sposobem na odnalezienie szczęścia i spokoju. To właśnie tam może spotkać swoje dzieci oraz zmarłą żonę. Jednak oszukiwanie samego siebie nie prowadzi do niczego dobrego. W końcu będzie musiał zmierzyć się ze swoimi upiorami. Muszę jednak powiedzieć, że postać Cobba jest w tym filmie dominująca. Odbywa się to jednak kosztem innych postaci które zostały zepchnięte na margines.

Tematy z pogranicza jawy i snu nie są w twórczości Nolana czymś nowym. Przecież w "Memento" główny bohater w wyniku napadu utracił pamięć krótkotrwałą. Przez co często nie wiedział skąd wziął się w danym miejscu, jednak mimo to prowadził śledztwo w sprawie napadu w wyniku którego jego żona została zgwałcona i następnie zamordowana. Także w "Bezsenności", policjant grany przez Ala Pacino miał problemy ze snem z powodu tego, że za kołem podbiegunowym przez kilkanaście dni nie zachodzi słońce. Doprowadza to go do stanu w którym rzeczywistość miesza się z majakami.

Oglądając "Incepcję" mogą się nasunąć skojarzenia z "Matrixem". Spowolnienie czasu albo scena walki w korytarzu bardzo przypomina te widziane w dziele braci Wachowskich. Także akcja obu filmów w większości dzieje się w nierzeczywistym świecie. "Matrix" ukazywał rzeczywistość wirtualną, zaś "Incepcja" rzeczywistość jaka istnieje w czasie snu. Jednak najważniejszym aspektem jest to, że oba filmy starają się w pewien sposób zakwestionować naszą percepcję oraz otaczającą rzeczywistość. Zarówno w "Matrixie" jak i "Incepcji" bohaterowie momentami mają problem z rozróżnieniem która rzeczywistość jest prawdziwa.

Czy warto wybrać się na "Incepcję"? Z pewnością. Wspaniałe i trzymające w napięciu widowisko które także potrafi poruszyć widza. Taka kompilacja to dziś naprawdę rzadkość. Dla mnie tym filmem Nolan udowodnił, że naprawdę potrafi robić świetne filmy. Zaś "Mroczny rycerz", "Memento", "Bezsenność" a teraz "Incepcja" nie mogły być jedynie jakimś wypadkiem przy pracy. Serdecznie polecam!

Plakat: http://www.movieposterdb.com/