Rewolucja 3D?

Ostatnio wiele się mówi na temat 3D. Wielcy producenci wieszczą wszędzie gdzie się da, iż jesteśmy oto świadkami nadchodzącej rewolucji. Czy jednak tak jest naprawdę? Czy 3D jest naprawdę nową technologią? Czy ta technologia wprowadza naprawdę coś nowego do prezentowanych na ekranie historii? Warto się nad tym zastanowić, ponieważ nie zawsze musimy się zgadzać z tym co mówią nam wielkie koncerny.

Czym jest 3D? Jest to technika polegająca na tym, iż tworzy się iluzje głębi na ekranie. Film ma dodany trzeci wymiar i mamy wrażenie, iż poszczególne obiekty znajdują się od nas bliżej bądź dalej. Jednak technika 3D jest prawie tak samo stara jak samo kino. Pierwszą poważną datą jaka się tutaj pojawia, jest rok 1890, w którym pewien brytyjski wynalazca William Friese-Greene opracował technologię, która pozwalała na wyświetlanie filmów w 3D. Polegało to na tym, iż miały być wyświetlane obok siebie dwa jednakowe filmy, zaś widz miał założyć specjalne okulary stereoskopowe, dzięki którym można było uzyskać efekt 3D. Później, pod koniec XIX i na początku XX wieku, zaczęto rozwijać tą technologię. Już w roku 1900 Frederick Eugene Ives opracował kamerę z dwoma obiektywami do kręcenia filmów w 3D. W 1915 zastał zaprezentowany przez Edwins S. Portera oraz Williama E. Waddella pierwszy pokaz fotografii wykonanych w technice anaglifu. Polega ona na tym, iż dwa identyczne zdjęcia są od siebie odrobinę przesunięte względem siebie w poziomie, zaś każde z nich ma inny odcień, najczęściej czerwony i turkusowy bądź zielony. Aby zaobserwować efekt 3D, trzeba założyć okulary, w którym jedna soczewka jest w kolorze czerwonym, zaś druga w turkusowym bądź zielonym. Jednak na pierwszą płatną projekcję trzeba było poczekać do 27 września 1922 roku. Wtedy to, w Los Angeles zaprezentowano film pt. "Power of Love" wykonany w technice anaglifu. Do jego oglądania były więc potrzebne okulary z soczewkami w różnych kolorach dla każdego oka. Jednak pierwsze filmy 3D nie odniosły sukcesu komercyjnego, zaś sama idea 3D została odstawiona do lamusa na jakiś czas.

Złota era filmów 3D miała miejsce w latach 1952-1955. Był to okres gdy w USA następował duży rozwój nowego medium, czyli telewizji. Producenci zauważyli, że coraz mniej jest sprzedawanych biletów do kina. Postanowili więc jakoś temu zaradzić. Wpadli na pomysł powrócenia do technologi 3D. Zapowiadano rewolucję która miała na zawsze odmienić oblicze kina. Za początek złotej ery uważa się premierę filmu pt. " Bwana Devil", który był pierwszym filmem kolorowym wykonanym w technice stereoskopii.



Hitem z tego okresu był horror "House of Wax" oraz thriller "Man in the Dark" z 1953 roku. Oba były pierwszymi filmami 3D które posiadały dźwięk w systemie stereo.





Jednak w kolejnych latach wpływy z filmów 3D zaczęły szybko topnieć. Producenci zaczęli odchodzić powoli od pomysłu kręcenia filmów w technice trójwymiarowej. Widocznie widzom jakoś znudziła się ta nowinka, zaś technika 3D w filmie znów popadła w pewnego rodzaju zapomnienie. Warto jednak zwrócić uwagę na to, iż w tamtym czasie technologia 3D nie była tak zaawansowana jak teraz i nie potrafiła zaoferować widzowi wysokiej jakości. Ponowne zainteresowanie techniką 3D nastąpiło w latach 80. XX wieku. Jednym z przejawów ponownego zainteresowania 3D jest horror "Parasite" czyli "Pasożyt" z 1982 roku. Jako ciekawostkę można podać fakt, iż film ten jest pierwszym w którym zagrała Demi Moore.



Innym jest filmem jest "Kapitan EO" z 1986 roku. Jest to film s-f z Michaelem Jacksonem, który był wyświetlany w Disneylandach.



Warto wspomnieć o filmach 3D produkcji radzieckiej takich jak „Zabawy zwierząt” i „Paradę atrakcji”.

W 1986 roku nastąpiła premiera technologii IMAX 3D. Jednak te wydarzenia nie wpłynęły znacząco na popularyzację 3D, zaś sama technologia była traktowana jako nowinka. Dopiero ostatnimi laty, postęp techniki pozwolił na jej udoskonalenie, aby można było uzyskać lepszą jakość. Za początek obecnej fali 3D można uznać pierwszy pełnometrażowym film animowany w 3D czyli "Ekspres polarny' w reżyserii Roberta Zemeckisa z 2004 roku.



Jednak nikt nie ma wątpliwości jaki film jest tak naprawdę sprawcą obecnej inwazji filmów 3D. Oczywiście że "Avatar" z 2009 roku w reżyserii Jamesa Camerona. Epicka opowieść o konflikcie między ludźmi a rasą Na'vi na odległej Pandorze przyniosła na całym świecie 2,7 miliarda dolarów. Jest to najbardziej kasowy film w historii kina.



Taki imponujący wynik musiał dać szefom wytwórni oraz producentom wiele do myślenia. I co wymyślili? Ano ogłosili rewolucję i nową erę w filmie. Czy to nie brzmi znajomo? Rozkręcona do monstrualnych rozmiarów kampania reklamowa ma nakłonić widzów do wydawania pieniędzy na droższe bilety na seanse 3D. 3D stało się celem samym w sobie. Wystarczy zrobić film w 3D i sukces murowany. Więc nie trzeba zaprzątać sobie głowy takimi drobnostkami jak historia, reżyseria czy aktorstwo. Można nakręcić byle jaką kichę a ludzie i tak pójdą. Takie chyba jest obecnie przeświadczenie producentów i szefów studiów filmowych. Jednak ludzie nie dają się na to nabrać. O ile "Avatar" jest naprawdę dobrym filmem, to o innych produkcjach nie można już tego powiedzieć. "Alicja w krainie czarów" Tima Burtona nie została już zbyt przychylnie przyjęta przez krytyków. Jednak swoje zarobiła. Podobnie było ze "Starciem Tytanów". Film który pierwotnie był kręcony techniką tradycyjną, pod wpływem obecnej mody, został przekonwerterowany do 3D. Mimo, iż został on nieprzychylnie przyjęty przez krytykę okazał się sukcesem finansowym. Jednak pozostałe zaliczyły klapę. I raczej trudno się dziwić, skoro były to filmy słabe, jak np. "Psy i Koty: Odwet Kitty” oraz „Step Up 3D”.

Jaka będzie przyszłość? Tego nikt nie może przewidzieć na 100%. Czy obecna "rewolucja" podzieli los tej z lat 50. XX wieku? Tego nie można wykluczyć. Jednak obecny poziom techniki pozwala na osiągnięcie naprawdę wysokiej jakości, która zapewni widzowi satysfakcję. Jednak w moim odczuciu, największym problemem jest to, iż trzeba zakładać okulary. To one mogą sprawić, iż 3D może się nie przyjąć. O ile w kinie każdy widz dostanie swoją parę, o tyle w domu może być problem. Mamy super wypasiony telewizor 3D, a tylko dwie pary okularów. Jeśli byśmy chcieli oglądać film w większym gronie, to zacznie się problem. Nie bez znaczenia jest też to, iż wiele osób z wadą wzroku może w ogóle nie doświadczyć efektu trójwymiarowego. Pomimo, iż technologia znacznie poszła do przodu, to jednak wiele osób może doświadczyć negatywnych skutków długotrwałego oglądania 3D, w postaci np. bólów głowy bądź oczu. Ponadto, ważnym czynnikiem są ceny, zarówno biletów jak i sprzętu do oglądania 3D. Ceny biletów na seans 3D są droższe od tradycyjnych. Gdy idzie się raz kiedyś, to można zapłacić. Jednak gdy idziemy całą rodziną, to cena takiej wyprawy może nieźle dać po kieszeni. Może to spowodować, że na dłuższą metę widzowie będą częściej wybierać zwykłe seansy. Poza tym, ceny sprzętu np. telewizorów są też bardzo wysokie. Taki telewizor obecnie kosztuje ok. 8 tysięcy złotych, zaś para specjalnych okularów ok 500 złotych. Filmy 3D na blu-ray także często wymagają specjalnych odtwarzaczy, które są droższe od tradycyjnych. Niekiedy np. w PS3, możliwość oglądania filmu 3D może być włączona dzięki aktualizacji oprogramowania. Może się pojawić problem z kompatybilnością okularów, co może oznaczać, że do filmów będziemy potrzebować jednych a do np. gier innych okularów. Oznacza to dodatkowe wydatki. Zaś filmów 3D jest mimo wszystko mało. Pewnym rozwiązaniem może być oferowana przez telewizory 3D możliwość przerabiania obrazu 2D do 3D. Jednak taka możliwość nie przynosi takich efektów, jakie można obserwować w filmach specjalnie stworzonych w technologii 3D. Ale zawsze jest to jakieś rozwiązanie, zaś technikę można w przyszłości rozwinąć.

Warto się także zastanowić, co 3D wnosi nowego do historii prezentowanych w filmie. Wielu może powiedzieć, że nic specjalnego. Natomiast to właśnie historie są w filmie najważniejsze. Bez dobrego reżysera, scenarzysty, aktorów i tak dalej, film z nawet największą "głębią" będzie po prostu kichą. Mając do wyboru „Step Up 3D” i "Incepcję" w 2D, to jednak wybrał bym ten drugi. Jak pisałem wcześniej, producenci oraz szefowie wytwórni zdają się tego nie rozumieć. Ludzie wydając na bilet oczekują rozrywki ma jakimś poziomie. 3D dla widzów może stać się niczym więcej jak tylko efektowną sztuczką, którą mogą się szybko znudzić.

Jednak rewolucja 3D może mieć zupełnie inną postać, niż by mogło się wydawać. Dziś ma postać np. całkiem niepozornego urządzenia firmy Nintendo. Mowa o ich najnowszej przenośnej konsolce Nintendo 3DS. Dlaczego o niej wspominam? Ano dlatego, iż 3D pojawiające się w nazwie wcale nie jest przypadkowe. Otóż konsolka ta, pomimo iż ma układy z przed kilku lat, posiada ekran potrafiący tworzyć obraz 3D bez potrzeby zakładania jakichkolwiek okularów. Potrafi to, do czego jakiś Sony bądź Panasonic wymaga okularów za jakieś niebotyczne sumy. I właśnie to może być początkiem prawdziwej rewolucji oraz przełomu. Co prawda sprawdza się na małym ekranie, jednak trwają prace na tym, aby wysoką jakość można było uzyskać także na dużych ekranach. Na Tajwanie powstały już telewizory LCD 3D nie wymagające okularów. Co ciekawe, ich ceny mają być jedynie ok. 10% wyższe od tradycyjnych telewizorów. Na podobnymi rozwiązaniami pracuje także Sharp. I tutaj może czaić się prawdziwa rewolucja oraz przełom. Te rozwiązania sprawią, iż obecne techniki wymagające okularów mogą szybko przejść do lamusa. Oznacza to, iż obecna kampania wielkich koncernów, które namawiają do np. kupowania drogich telewizorów i okularów, jest niczym innym jak próbą wyciągnięcia z kieszeni jak największej ilości pieniędzy. Jednak w którą stronę to wszystko się potoczy pokaże czas. Najważniejsze jest jednak to, żeby filmy były po prostu jak najlepsze, nie ważne czy są "głębokie" czy "płaskie".


foto: 1. Dominic's pics / Dominic Alves, 
http://www.flickr.com/photos/ 
2. popculturegeek.com from Los Angeles, California, derivative work: Dancter (talk),
http://en.wikipedia.org/wiki/

źródła: http://www.pcworld.plhttp://fullhd3d.panasonic.eu, http://film.onet.plhttp://en.wikipedia.org/wiki/Nintendo_3DShttp://technologie.gazeta.plhttp://nt.interia.pl/http://www.newsweek.pl, http://biznes.gazetaprawna.pl,


Antologia "Obcy" w listopadzie na Blu-ray


Na listopad 2010 roku została zapowiedziana w Polsce premiera Antologii kultowej serii "Obcy" na płytach Blu-ray. Wydanie zapowiada się naprawdę imponująco. Wydanie zachodnie będzie zawierało sześć płyt. Każdy z filmów będzie dostępny, podobnie jak na DVD, w dwóch wersjach do wyboru, czyli wersji kinowej jak i specjalnej. Jednak chyba najważniejszą wiadomością dla fanów jest to, iż sam James Cameron zabrał się do gruntownego odrestaurowania drugiej części kosmicznej sagi. Dzięki temu film, który na DVD wygląda nie najlepiej, specjalnie dla wydania Blu-ray zostanie gruntownie oczyszczony z  tzw. ziarna. Natomiast od ilości dodatków może się zakręcić w głowie
Efekty prac oraz zawartość poszczególnych płyt możecie zobaczyć pod tym linkiem. Serdecznie polecam.

Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Al Pacino

Filmowa kariera Ala Pacino która zaczęła się w latach sześćdziesiątych XX wieku zaowocowała zarówno rolami które na stałe weszły do historii kina, jak i rolami które dziś może są trochę zapomniane, co nie oznacza wcale że są one mniej interesujące. Jednak jedno nie ulega dyskusji; Al Pacino jest jednym z najbardziej utalentowanych aktorów w historii kina. Jest aktorem, który jak mało kto potrafi wcielać się w zupełnie od siebie odmienne postacie i wypadać wprost rewelacyjnie. Można czasami odnieść wrażenie, że to po prostu dwie różne osoby. Jak to możliwe? Nasuwa się tylko jedna odpowiedź. Bo to po prostu Al Pacino. Jednak zacznijmy od początku.

Al Pacino, a właściwie Alfredo James Pacino, urodził się 25 kwietnia 1940 roku w Nowym Jorku. Pochodzi z włoskiej rodziny która swoje korzenie ma na Sycylii w mieście... Corleone z którego pochodzili jego dziadkowie. Był jedynym dzieckiem Salvatore i Rose Pacino. Ojciec zajmował się sprzedażą ubezpieczeń, zaś matka zajmowała się domem. W wieku dwóch lat doszło do rozwodu. Jednak od małego Al lubiła odgrywać scenki z filmów które sam obejrzał wraz z matką. W szkole zaś często występował w przedstawieniach.Źródła podają, iż po obejrzeniu inscenizacji "Mewy" Czechowa podjął decyzję o tym, iż chce zostać aktorem. Dostał się do prestiżowej szkoły High School of Performing Arts. Jednak jej nie ukończył. Opuścił szkołę w wieku 17 lat i zaczął zajmować się różnymi drobnymi pracami. Po jakimś czasie udało mu się zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, aby wystarczyło na czesne w szkole aktorskiej Herbert Berghof Studio. W tym samym czasie podejmował się pierwszych prób aktorskich i reżyserskich na deskach teatrów off-broadwayowskich. Już wtedy zdołał zdobyć uznanie. Zaś w roku 1966 został przyjęty do prestiżowej szkoły aktorskiej Lee Strasberg Actors' Studio.

PRZEGLĄD NAJWAŻNIEJSZYCH FILMÓW

Warto pamiętać, iż Al Pacino zaczynał właściwie jako aktor teatralny. Pierwszymi poważnymi sukcesami był występ w spektaklu "The Indian Wants the Bronx" który przyniósł mu nagrodę Obie dla najlepszego aktora sezonu 1967/68. Zaś rola w "Does the Tiger Wear a Necktie?" przyniosła mu prestiżową nagrodę Tony.

Debiut kinowy Ala Pacino miał miejsce w 1969 roku w filmie "Me, Natalie" którego reżyserem był Fred Coe.



Jednak rola w filmie "Narkomani" była rolą która się preludium wielkiej kariery. Jest to pierwszy film w którym Al Pacino zagrał główną rolę. Zagrał on postać narkomana, buntownika i outsidera. Postać która jest rozdzierana wewnętrznymi sprzecznościami.



To właśnie dzięki tej roli Coppola odkrył wtedy młodego aktora i postanowił go obsadzić w swoim nowym filmie pod tytułem "Ojciec chrzestny" z 1972 roku, opowiadającym historię mafijnej rodziny Corleone. Al Pacino miał zagrać rolę Michaela Corleone, najmłodszego syna Vita Corleone. Niewiele brakowało, a w tę rolę mógł wcielić się ktoś zupełnie inny. Do zagrania tej roli rozważano takich aktorów jak Warren Beatty, Jack Nicholson, Dustin Hoffman. Podjęto także rozmowy z Robertem Redfordem, Martinem Sheenem i Ryanem O'Nealem. Producenci kręcili nosem na propozycję aby wybrać Ala Pacino. Uważano iż jest za niski i za mało przystojny. Jednak upór Coppoli który zagroził rezygnacją z reżyserii skłonił ich do wybrania właśnie mało znanego wtedy Pacino. Jak później się okazało, wybór Coppoli był jak najbardziej trafny. Rola ta przyniosła Pacino pierwszą nominację do Oskara. Od tej pory zaczęła się dla Pacino wielka aktorska kariera. Jednak jak sam stwierdził po latach w jednym z wywiadów, myślał iż zostanie odsunięty od grania w tym filmie. Jadnak nakręcona scena zabójstwa szefa policji, która bardzo przypadła do gustu producentom, pozwoliła mu na pozostanie w obsadzie filmu.



Po ogromnym sukcesie "Ojca chrzestnego", nastąpiła seria kolejnych sukcesów. Kolejnym filmem w jakim zagrał był film "Serpico" z 1973 roku którego reżyserem jest Sidney Lumet . W filmie tym Al Pacino wcielił się w rolę nieprzekupnego policjanta Franka Serpico. Za tę rolę otrzymał koleją nominację do Oskara, jednak tym razem statuetki nie otrzymał.


W tym samym roku wystąpił także w filmie Schatzberga "Strach na wróble" u boku Gena Hackmana. Obaj wcielili się w rolę włóczęgów u zupełnie odmiennych charakterach.


W roku 1974 Al Pacino ponownie wcielił się w rolę Michaela Corleone w filmie "Ojciec chrzestny II". Tym razem także nie obyło się bez nominacji do Oskara. Niestety nie otrzymał on statuetki. Do tej roli powróci jeszcze raz w filmie "Ojciec chrzestny III' z 1990 roku.





Kolejny wielkim sukcesem okazała się rola w filmie wyreżyserowanym przez Sidneya Lumeta pt. "Pieskie popołudnie". W filmie tym, opartym na faktach, Al Pacino wcielił się w rolę homoseksualisty Sonny'ego Wortzika który wraz z Salem napadają na bank. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem.  Okazuje się, iż w banku nie ma pieniędzy. Biorą więc zakładników i zaczynają negocjacje z policją. Rola ta przyniosła kolejną nominację do Oskara, która nie przyniosła jednak statuetki. 


Jednak pasmo sukcesów nie trwało wiecznie. Dużym niepowodzeniem okazał się udział w melodramacie będącym luźną adaptacją powieści Remarque'a pt. "Bobby Deerfield" z 1977 roku. Film opowiada historię miłości pomiędzy kierowcą wyścigowym Bobbym Deerfieldem a chorą Lillian Morelli.



Kolejną rolą która przyniosła nominację do Oskara była rola adwokata Arthura Kirklanda w filmie Normana Jewisona "...i sprawiedliwość dla wszstkich" z 1979 roku.


Jednak po tym filmie nastał gorszy okres w karierze. Trwający praktycznie przez całe lata 80. Słabo zostały przyjęte filmy Williama Friedkina "Zadanie specjalne" z 1980 roku a także Hugh Hudsona "Rewolucja" z 1985 roku. Także film "Autor! Autor!" z 1982 roku w reżyserii  Arthura Hillera nie okazał się wielkim sukcesem.






Chyba jedynym filmem z tamtego okresu który odniósł sukces był "Człowiek z blizną" z 1983 roku w reżyserii Briana De Palmy. W filmie tym Al Pacino stworzył bardzo charakterystyczną postać pochodzącego z Kuby kryminalisty Tony'ego Montany, który wspina się na szczyt narkotykowego imperium. Do dziś ten film utrzymuje status wręcz kultowego, oddającego ducha lat 80. Jednak nie przypadł on krytykom do gustu.



Porażki te doprowadziły do sytuacji w której Al Pacino zastanawiał się na zakończeniem kariery. W tym okresie na prawie cztery lata wrócił do grania ról teatralnych. Jednak powrócił na ekrany w 1989 roku w filmie Harolda Beckera pt. "Morze miłości" w którym zagrał postać zgorzkniałego policjanta Franka Kellera.



Jednak okres lat 90. okazał się bardziej łaskawy. Za rolę Franka Slade'a w filmie Martina Bresta pt. "Zapach kobiety" otrzymał jak na razie jedyną statuetkę Oskara. Lepiej jednak późno niż wcale. Gdyby dalej nominacje kończyły by się bez statuetki, to pewnie by otrzymał Oskara za całokształt twórczości. Za tę rolę otrzymał także Złoty Glob.



Dobrym przyjęciem okazał się film "Frankie i Johnny" z 1991 roku w reżyserii Garry'ego Marshalla.




Wielkimi sukcesem okazała się ponowna współpraca z Brianem de Palmą przy filmie "Życie Carlita" z 1993 roku.




Świetną kreację stworzył także razem z Johnnym Deppem
w filmie pt. "Donnie Brasco" z 1997 roku Mike'a Newella.



Al Pacino nakręcił także dwa filmy z Michaelem Mannem, a były nimi "Gorączka" z 1995 roku i "Informator" z 1999 roku. Film "Gorączka" był w praktyce pierwszym w którym Al Pacino zagrał z Robertem De Niro. Co prawda zagrali z "Ojcu chrzestnym II" jednak nie wystąpili razem w ani jednej scenie.





Bardzo ciekawą kreację stworzył w filmie "Adwokat diabła" z 1997 roku. W filmie tym wcielił się w postać demonicznego Johna Miltona, który pragnie zawładnąć młodym adwokatem Kevinem Lomaxem granym przez Keanu Reevesa. W 1999 roku wystąpił także w filmie Oliviera Stone'a "Męska gra" w którym wcielił się w charyzmatycznego trenera drużyny Miami Sharks.





Pierwsza dekada XXI wieku dla Ala Pacino upłynęła pod znakiem zarówno filmów artystycznych jak i typowo komercyjnych. Rok 2002 przyniósł aż trzy filmy a udziałem Ala Pacino. "Simone" w reżyserii Andrew Niccola to lekka komedia opowiadająca perypetie producenta filmowego którego opuszcza gwiazda mająca zagrać główną rolę w jego filmie. Wpada jednak na pewien pomysł.


Kolejnym filmem jest "Ludzie, których znam" w którym wcielił się w postać legendarnego reportera po przejściach. W filmie tym wystąpił u boku Kim Basinger. Film ten jednak nie został zbyt entuzjastycznie przyjęty przez publiczność.


Zaś kolejny film to "Bezsenność" w reżyserii Christophera Nolana. W filmie tym Al Pacino wciela się w doświadczonego policjanta Willa Dormera, który nie dość że ma kłopoty wydziałem wewnętrznym, to jeszcze dostaje śledztwo ws. morderstw które zostały popełnione na Alasce, za kołem podbiegunowym. Trafia akurat na okres, gdy trwa tzw. dzień polarny, czyli nie zachodzi w ogóle słońce, co prowadzi do problemów ze snem. W filmie tym wystąpił obok Robina Williamsa. Film naprawdę jest ciekawy i wart obejrzenia.



W roku 2002 wystąpił w filmie "Rekrut" wraz z Colinem Farrellem. Film ten jest dramatem szpiegowskim w którym Pacino wciela się w postać szkoleniowca CIA który chce zwerbować do Agencji nowego rekruta.



Ciekawą postać zagrał w mini serialu pt. "Anioły w Ameryce" z 2003 roku. Za tę role otrzymał nagrodę Złoty Glob za najlepszą rolę w miniserialu lub filmie telewizyjny.



Jednak Pacino nie zapomniał o swojej pasji do dzieł Szekspira. W 2004 roku wystąpił w ekranizacji wywołującej do dziś kontrowersje i oskarżenia o antysemityzm "Kupca weneckiego". Pacino wspaniale wcielił się w postać Shylocka.



W roku 2005 wystąpił w filmie "Podwójna gra" wraz z Matthew McConaughey'em. Film jest dramatem z pogranicza sportu oraz hazardu. Swoją drogą ciekawa kombinacja.



Jednak później nastąpiła seria gorszych lub co najmniej średnich filmów. Taką sobie kreację stworzył w  filmie Stevena Soderbergha "Ocean's 13". Pacino wcielił się w postać Willy'ego Banka, właściciela kasyna który oszukał jednego z kompanów Danny'ego Ocean'a i spółki. Dalszy rozwój wypadków łatwo przewidzieć. 


W roku 2007 i 2008 Al Pacino wystąpił dwóch raczej kiepskich filmach Jona Avneta. Pierwszy to "88 minut". Jest to thriller w którym wciela się w postać Dr Jacka Gramma, psychologa, który przez telefon dowiaduje się iż pozostało mu 88 minut życia.


O ile wcześniejszy film da się jeszcze obejrzeć, to film "Zawodowcy" to naprawdę kiepski thriller. W filmie tym  Al Pacino występuje wraz z Robertem De Niro. Wcielają się oni w policjantów ścigających seryjnego mordercę. Chyba jedyną atrakcją jest kolejny wspólny występ z Robertem De Niro. Jednak co z tego, skoro obaj panowie nie mają zbytnio czego zagrać. Za obie role Al Pacino dostał nominację do Złotych Malin. To chyba już nic więcej nie trzeba dodawać.


I kiedy mogło się wydawać, iż pechowa seria może się dalej ciągnąć, w 2010 roku Al Pacino wystąpił w filmie wyprodukowanym na zlecenie sieci HBO pt. "You Don't Know Jack" w reżyserii Barry'ego Levinsona. W filmie tym Al Pacino wcielił się w rolę Dr Jacka Kevorkiana, zwanym także jako Doktor Śmierć. Dr Kevorkian jest wielkim zwolennikiem eutanazji, który spowodował ogólnonarodową debatę na ten temat w USA. Pacino zagrał tą postać wprost rewelacyjnie. Pokazał, iż ma jeszcze coś do zaoferowania publiczności. Pokazał także, iż ostatnie filmy były jedynie wypadkiem przy pracy.



PODSUMOWANIE

Przedstawione wyżej zestawienie najważniejszych filmów w karierze Ala Pacino wyraźnie wskazuje, iż można w niej znaleźć filmy wybitne, które przeszły do historii kina lecz trafiały się także filmy co najmniej średnie lub wręcz po prostu słabe. Jednak na podstawie tej filmografii można powiedzieć, iż nader często wcielał się w postacie samotników bądź buntowników.  Często grywał gangsterów. Jednak w tym wypadku wachlarz postaci był bardzo szeroki. Od spokojnych, wręcz zimnych jak w "Ojcu chrzestnym", po bardzo impulsywnych jak w "Człowieku z blizną". Często także wcielał się stróżów prawa. Można także zauważyć, iż od końca lat 80. często grywał postacie doświadczone przez życie, często zgorzkniałe bądź cyniczne. Świetnym przykładem jest tutaj oskarowa rola w "Zapachu kobiety". To chyba właśnie znak rozpoznawczy gry Ala Pacino. Jak wspomniałem na początku, potrafi się on wcielić w zupełnie odmienne postacie bez najmniejszego problemu. Jeśli tylko ma odpowiedni materiał potrafi ożywić na ekranie postać która na długo zapada w pamięć. W tym roku przypadały siedemdziesiąte urodziny. Miejmy nadzieję, iż w kolejnych latach jeszcze nie raz udowodni, iż nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Czego niemu i widzą życzę.

foto: detengase / Thomas, http://www.flickr.com/photos/12471546@N04/2177385375/
Plakaty: http://www.movieposterdb.com/
źródła: filmweb.pl, Wikipedia, film.onet.pl