Trylogia Bourne'a do kupienia w kioskach z Gazetą Wyborczą

Od 21 lutego będzie można kupić wraz z Gazetą Wyborczą wszystkie filmy składające się na trylogię Bourne'a. Pierwszą część,"Tożsamość Bourne`a",  będzie można kupić w poniedziałek 21 lutego. Drugą część, "Krucjata Bourne`a", będzie do kupienia we wtorek 22 lutego. Natomiast trzecia część, "Ultimatum Bourne'a", będzie można kupić środę 23 lutego. Cena pojedynczego filmu wraz z Gazetą Wyborczą będzie wynosiła 9,99 zł. Oznacza to, że za niecałe 30 zł będzie można stać się dumnym posiadaczem całej trylogii, która stanowi kawałek porządnego kina akcji. Na stronie Gazety Wyborczej jest podane, że filmy będą posiadać wersję lektorską oraz oryginalną z napisami. Miejmy nadzieję, że będziemy mieli do czynienia z pełnymi wydaniami sklepowymi, czyli płyta DVD 9 oraz dodatki. Jest to wielce prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że dystrybutorem jest TiM który prawie zawsze dodawał filmy do gazet w pełnej wersji sklepowej. Kwestią otwartą jest także to, czy filmy będą dostępne w kartonikach czy pudełkach typu slim, jednak wielce prawdopodobna jest druga opcja. Nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie czekać.

http://wyborcza.pl/



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Henry Cavill jako Superman

Oficjalnie ogłoszono, iż Brytyjczyk Henry Cavill zagra główną rolę w filmie "Superman: Man of Steel". Szersza publiczność może kojarzyć tego aktora z roli w serialu "Dynastia Tudorów". Reżyserem filmu jest Zack Snyder, twórca świetnych ekranizacji komiksów "300" oraz "Watchmen Strażnicy". Autorami scenariusza są David S. Goyer oraz Jonathan Nolan, którzy wcześniej pracowali przy scenariuszu do najnowszych odsłon przygód Batmana. Jeśli jeszcze do tego dodamy, że nad wszystkim czuwa w roli jednego z producentów sam Christopher Nolan, to mamy prawo się spodziewać ciekawego filmu. Ciekawe czy tym razem twórcy, tropem Batmana, postawią na realistyczne podejście do historii oraz bohaterów? Czy może uznają, że ten pomysł został już zbyt mocno wyeksploatowany i postanowią go twórczo rozwinąć? Miejmy nadzieję, że tym razem będzie to zdecydowanie udana próba wskrzeszenia Supermana. Może dzięki takiej ekipie uda się z tej postaci coś wykrzesać i sprawić, że Człowiek ze Stali będzie miał bardziej ludzkie oblicze pozbawione tandety.

Zdjęcie: By David Shankbone (David Shankbone)[see page for license], via Wikimedia Commons

"Con Air - lot skazańców" w wersji raperskiej

Pamiętacie film "Con Air - lot skazańców"? Jeśli nie, to proponuję obejrzeć zamieszczony poniżej klip, w którym historia zawarta w filmie została podana w wersji hip-hopowej. Natomiast dla porządku przypominam, że film opowiada o grupie szczególnie niebezpiecznych więźniów którzy są transportowani samolotem. Jednak w trakcie lotu dochodzi do przejęcia nad nim kontroli. Pech chciał, że na pokładzie znalazł się zwolniony z więzienia były żołnierz (Nicolas Cage), który się im przeciwstawia.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Komiks na motywach "Prawidziwego męstwa"

Western "Prawdziwe męstwo" zapowiada się na jeden z najważniejszych filmów tego roku który może zamieszać na zbliżającej się gali rozdania Oskarów. Jednak premiera najnowszego filmu braci Coen odbędzie się w Polsce dopiero 11 lutego. Jednak już dziś można przeczytać w sieci komiks oparty na motywach tego właśnie filmu. Ciekawy element kampanii promocyjnej. Jednak poniżej zamieściłem także jeden z żelaznych jego elementów, czyli zwiastun oraz wywiady. Serdecznie zapraszam do oglądania.

Link do pełnej wersji komiksu znajduje się tutaj.











Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Zabójcza "Opona"

Ostatnio wpadłem na ciekawy zwiastun. "Opona" (Rubber) to horror którego głównym bohaterem jest porzucona na pustyni opona o imieniu Robert. Jest ona jak najbardziej żywa oraz posiada przerażające telepatyczne moce dzięki którym potrafi zniszczyć każdy obiekt. Jednak zamiary Roberta nie są zbyt przyjazne, kiedy widzi palone na stosie inne opony. Postanawia pomścić swoich.

Reżyserem filmu jest Quentin Dupieux który jest także znany jako muzyk o pseudonimie Mr Oizo. Sądząc po trajlerze można się spodziewać raczej filmu który oddaje cześć starym tandetnym horrorom klasy B. Pewnie dla osób które lubią takie kino, film z pewnością przypadnie do gustu. U innych może spowodować uśmiech politowania, bądź odruchy wymiotne. Pomysł z morderczą oponą kojarzy mi się z horrorami Stephena Kinga, jak np. "Chrisitne" czy "Maksymalne przyśpieszenie" w których przedmioty ożywają i stają się niebezpieczne dla ludzi. Jednak sam zwiastun można obejrzeć. Zaś co do samego filmu, z pewnością zdania na jego temat będą podzielone.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Nominacje do Oskarów ogłoszone

Dziś zostały ogłoszone nominacje do Oskarów.  Aż 12 nominacji otrzymał film "Jak zostać królem". Poza tym, 10 nominacji otrzymał film "Prawdziwe męstwo" w reżyserii braci Coen. Po 8 nominacji otrzymały filmy "Incepcja" oraz "The Social Network". Siedmioma nominacjami może się pochwalić "Fighter". "127 godzin" otrzymało sześć nominacji. Ostatnio głośny "Czarny Łabędź" otrzymał pięć nominacji, jednak wśród nich nie znalazła się nominacja za scenariusz. Do niewątpliwych niespodzianek należy zaliczyć fakt, że Christopher Nolan nie otrzymał nominacji za reżyserię. Jednak zamiast tego otrzymał dwie inne nominacje. Niespodzianką jest także brak nominacji dla filmu "Tron: Dziedzictwo" w kategorii efekty specjalne. Poza tym nie obyło się bez większych niespodzianek. W tym roku szansę na drugiego Oskara z rzędu otrzymał ubiegłoroczny laureat Jeff Bridges. Ma więc on szansę na powtórzenie wyczynu Spencera Tracy'ego czy Toma Hanksa. Jednak zdecydowanym faworytem jest Colin Firth za rolę w filmie "Jak zostać królem". Zdecydowaną faworytką jest także Natalie Portman za rolę w "Czarnym Łabędziu". Zacięta rywalizacja będzie miała miejsce w pozostałych kategoriach, w tym w tej najważniejszej, czyli Najlepszy Film. Tutaj wskazanie jednego zdecydowanego faworyta nie jest sprawą prostą. Bardzo duże szanse ma "The Social Network" oraz "Czarny Łabędź". To pomiędzy tymi dwoma filmami może odbyć się główna rywalizacja, która będzie miała miejsce także w innych kategoriach. Jednak tam gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Wśród tych trzecich można wymienić "Prawdziwe męstwo", "127 godzin" czy "Fighter". Jednak to tylko czyste spekulacje, zaś Akademia często w swojej historii potrafiła zaskakiwać.

Ceremonia wręczenia Oskarów odbędzie się 27 lutego 2011 roku w Kodak Theatre w Hollywood. Ciekawe czy w tym roku ceremonię będzie można obejrzeć na ogólnie dostępnym polskim kanale czy transmisja będzie nadawana przez staję kodowaną.



Poniżej pełna lista nominowanych

NAJLEPSZY FILM:
"Czarny łabędź"
"Fighter"
"Incepcja"
"Wszystko w porządku"
"Jak zostać królem"
"127 godzin"
"The Social Network"
"Prawdziwe męstwo"
"Do szpiku kości"
"Toy Story 3"

REŻYSERIA:
Darren Aronofsky - "Czarny łabędź"
David O. Russell - "Fighter"
Tom Hooper - "Jak zostać królem"
David Fincher - "The Social Network"
Ethan Coen i Joel Coen - "Prawdziwe męstwo"

AKTOR PIERWSZOPLANOWY:
Javier Bardem - "Biutiful"
Jeff Bridges - "Prawdziwe męstwo"
Jesse Eisenberg - "The Social Network"
Colin Firth - "Jak zostać królem"
James Franco - "127 godzin"

AKTORKA PIERWSZOPLANOWA:
Annette Bening - "Wszystko w porządku"
Natalie Portman - "Czarny łabędź"
Nicole Kidman - "Między światami"
Jennifer Lawrence - "Do szpiku kości"
Michelle Williams - "Blue Valentine"

NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY:
Christian Bale - "Fighter"
John Hawkes - "Do szpiku kości"
Jeremy Renner - "Miasto złodziei"
Mark Ruffalo - "Wszystko w porządku"
Geoffrey Rush - "Jak zostać królem"

NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA:

Amy Adams - "Fighter"
Helena Bonham Carter - "Jak zostać królem"
Melissa Leo - "Fighter"
Hailee Steinfeld - "Prawdziwe męstwo"
Jacki Weaver - "Królestwo zwierząt"

SCENARIUSZ ORYGINALNY:
Mike Leigh - "Kolejny rok"
Scott Silver, Paul Tamasy i Eric Johnson - "Fighter"
Christopher Nolan - "Incepcja"
Lisa Cholodenko i Stuart Blumberg - "Wszystko w porządku"
David Seidler - "Jak zostać królem"

SCENARIUSZ ADAPTOWANY:
Danny Boyle i Simon Beaufoy - "127 godzin"
Aaron Sorkin - "The Social Network"
John Lasseter, Andrew Stanton i Lee Unkrich - "Toy Story 3"
Joel Coen i Ethan Coen - "Prawdziwe męstwo"
Debra Granik i Anne Rosellini - "Do szpiku kości"

FILM ANIMOWANY:
"Jak wytresować smoka"
"Toy Story 3"
"Iluzjonista"

EFEKTY SPECJALNE:

"Alicja w krainie czarów"
"Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I"
"Medium"
"Incepcja"
"Iron Man 2"

ZDJĘCIA:
"Czarny łabędź"
"Incepcja"
"The Social Network"
"Jak zostać królem"
"Prawdziwe męstwo"

MONTAŻ:
"Czarny łabędź"
"Fighter"
"Jak zostać królem"
"127 godzin"
"The Social Network"

SCENOGRAFIA:
"Alicja w Krainie Czarów"
"Harry Potter i Insygnia Śmierci część I"
"Incepcja"
"Jak zostać królem"
"Prawdziwe męstwo"

KOSTIUMY:
"Alicja w Krainie Czarów"
"Jestem miłością"
"Jak zostać królem"
"The Tempest"
"Prawdziwe męstwo"

MONTAŻ DŹWIĘKU:
"Incepcja"
"Toy Story 3"
"Tron: Dziedzictwo"
"Prawdziwe męstwo"
"Niepowstrzymany"

DŹWIĘK:
"Incepcja"
"Jak zostać królem"
"Salt"
"The Social Network"
"Prawdziwe męstwo"

PIOSENKA:
Coming Home - "Country Strong"
I See the Light - "Zaplątani"
If I Rise - "127 godzin"
We Belong Together - "Toy Story 3"

FILM DOKUMENTALNY:
"Wyjście przez sklep z pamiątkami"
"Gasland"
"Inside Job"
"Wojna Restrepo"
"Śmietnisko"

KRÓTKOMETRAŻOWY FILM DOKUMENTALNY:

"Killing in the Name"
"Poster Girl"
"Strangers No More"
"Sun Come Up"
"The Warriors of Qiugang"

KRÓTKOMETRAŻOWA ANIMACJA:

"Day & Night"
"The Gruffalo"
"Let's Pollute"
"The Lost Thing"
"Madagascar, carnet de voyage"

KRÓTKOMETRAŻOWY FILM AKTORSKI:

"The Confession"
"The Crush"
"God of Love"
"Na Wewe"
"Wish 143"

FILM NIEANGLOJĘZYCZNY:
"Biutiful" (Meksyk)
"Kieł" (Grecja)
"Hævnen" (Dania)
"Pogorzelisko" (Kanada)
"Hors-la-loi" (Algieria)

CHARAKTERYZACJA:
"Barney's Version"
"Niepokonani"
"Wilkołak"

MUZYKA:
"Jak wytresować smoka"
"Incepcja"
"Jak zostać królem"
"127 godzin"
"The Social Network"

Zdjęcie: By Alan Light [CC-BY-2.0], via Wikimedia Commons

Będzie "Matrix 4" i "Matrix 5" w 3D?

W sieci pojawiła się ciekawa informacja. Mianowicie Keanu Reeves podczas swojego spotkania z fanami w Londynie zdradził, iż bracia Wachowscy pracują nad dwoma kolejnymi filmami z serii "Matrix". Ponoć istnieje już konspekt scenariusza obu filmów. Z informacji tych wynika, że być może będziemy mieli do czynienia z jedną historią podzieloną na dwie części. Inną ciekawostką jest informacja, że bracia Wachowscy rozmawiali z Jamesem Cameronem na temat technologii 3D. Istnieją spekulacje, że technologia ta będzie użyta w obu częściach "Matrixa". Niestety te informacje nie zostały nigdzie potwierdzone, więc należy je traktować jako plotkę. Dla mnie kręcenie kolejnych części "Matrixa" będzie niczym innym jak skokiem na kasę. Trylogia została zakończona. Być może pojawił się jakiś inny pomysł, który pozwoli tchnąć nowe życie w świat "Matrixa". Tego na razie nie wiemy. Czas jednak pokaże, czy w tym wszystkim jest coś na rzeczy, czy to tylko zwykła plotka.

http://www.filmweb.pl/



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Ricky Gervais prowadzący ceremonię rozdania "Złotych Globów"

Co prawda ceremonia rozdania "Złotych Globów" odbyła się tydzień temu, to jednak muszę zamieścić klip pokazujący jej początek w wykonaniu Ricky'ego Gervaisa. Słyszałem, że dowcipy były ostre, ale po obejrzeniu tego klipu niektórzy mogą się zastanowić, czy może nie było zbyt ostro. Ale my widzowie wprost uwielbiamy takie akcje. Czy warto się oburzać? Chyba najlepiej zrobić dobrą minę do złej gry. Przecież jego kąśliwe komentarze były jak najbardziej trafne. Nie ograniczajmy wolności słowa w imię jakiejś poprawności politycznej. Przecież gwiazdy są osobami publicznymi i ma to swoją cenę. Jednak zobaczyć zakłopotaną twarz Johnny'ego Deepa; bezcenne. Zapraszam do oglądania. Wersja z polskimi napisami. A pod spodem wersja rozszerzona.






By User:Bryan Derksen [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html), CC-BY-SA-3.0 (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/) or CC-BY-SA-2.5 (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], via Wikimedia Commons

"Wywiad z wampirem" od jutra w kioskach

Od 24 stycznia rusza nowa kolekcja książkowych wydań filmów na DVD od wydawnictwa Edipresse pt. "Wampiry". Pierwszym filmem jaki będziemy mogli nabyć będzie "Wywiad z wampirem". Będzie go można nabyć w promocyjnej cenie 11,99 zł. Pozostałe filmy z kolekcji będą dostępne w cenie 29,99 zł. Drugi tom serii z filmem "Underworld" ukaże się w czwartek 10 lutego, zaś kolejny, "Dracula" Francisa Forda Coppoli będzie dostępny od 24 lutego. Następne filmy będą się ukazywać co dwa tygodnie. Filmy z kolekcji będzie można nabyć także w sklepie internetowym www.hitsalonik.pl.

Pierwszy film w promocyjnej cenie z pewnością warto się zaopatrzyć. Jednak cena 29,99 zł za kolejne pozycje może się okazać zbyt wygórowana, ponieważ często za tą samą bądź nawet niższą cenę można dany tytuł kupić w sklepie. Najlepiej przeanalizować co się bardziej opłaca poprzez porównanie wydania sklepowego (który może posiadać dodatkową płytę z dodatkami) oraz dostępnego w kolekcji. Z drugiej strony w takim wydaniu książeczkowym można trochę poczytać na temat filmu.

Poniżej znajduje się pełna lista tytułów.

1. Wywiad z wampirem
2. Underworld
3. Dracula
4. Straceni chłopcy
5. Underworld 3 - Bunt Lykanów
6. Underworld 2- Ewolucja
7. Królowa Potępionych
8. Daybreakers - Świt
9. Blade 1- Wieczny łowca
10. Miasteczko Salem
11. Near Dark
12. Zagadka nieśmiertelności
13. 30 dni mroku
14. Van Helsing
15. Istota doskonała
16. Cień Wampira

http://www.dodatkidogazet.pl/
http://www.hitsalonik.pl/
http://mediamikser.pl/

Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Rapująca Natalie Portman

Poniżej możecie zobaczyć fajny klipy (tutaj wersja nieocenzurowana) w którym Natalie Portman chyba ostatecznie zrywa ze swoim wizerunkiem grzecznej, ułożonej dziewczyny z sąsiedztwa. I pomyśleć, że to ta sama mała dziewczynka, która uczyła Leona Zawodowca czytać i pisać. Co się porobiło z tą dzisiejszą młodzieżą? Z pewnością zaszkodziły jej studia na Harvardzie. "The Social Network" pokazał co się tam wyrabia i możemy się cieszyć, że skończyło się tylko na tym. Ale co będzie dalej? Miejmy nadzieję, że stan nie będzie się pogarszał oraz że był to element przygotowywania się do roli Czarnego Łabędzia.

By makoto2007 [CC-BY-SA-2.0 (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)], via Wikimedia Commons 



"Jestem Bogiem" - proch doskonały

Głównym bohaterem filmu "Jestem Bogiem" jest Eddie Morra (Bradley Cooper). Jest to pisarz nieudacznik, który posiada blokadę twórczą. Jednak w jego ręce wpada super narkotyk. Pod jego wpływem uwalniany jest 100% potencjał ludzkiego mózgu. Dzięki temu człowiek staje się niezwykle wydajny, skupiony, szybki, sprawny. Życie Eddiego ulega zmianie. Wreszcie odnosi sukces o jakim zawsze marzył. Jednak tak jak każdy narkotyk i ten wywołuje skutki uboczne. Bóle głowy, napady agresji, problemy z pamięcią to tylko niektóre z nich. Jednak czy Eddie mimo wszystko będzie w stanie z tego wszystkiego zrezygnować?

Handel, uzależnienie itp. tematy często były podejmowane w filmach. Jednak tutaj mamy do czynienia z dość ciekawym pomysłem. Narkotyk sprawia, że człowiek po jego zażyciu może naprawdę czuć się jak Bóg. Na co dzień, zwykła osoba podobno korzysta jedynie z ułamka potencjału intelektualnego jaki posiada. A jeśli byłby prosty sposób na to, aby go uwolnić? Czyż nie jest to kuszące? Odnieść sukces, być sławny i bogaty. Wszystko to na wyciągnięcie ręki. Szkoda tylko, że ludzie muszą się szprycować, aby być lepszymi. Lepiej wsiąść, niż samemu próbować coś w swoim życiu zmienić. Dlaczego? Bo to wymaga wysiłku. Jak wspomniałem na początku, film posiada ciekawy pomysł. Jednak z dobrymi pomysłami często bywa tak, że są po prostu marnowane. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie inaczej i nie otrzymamy jakiejś spłyconej historyjki z banalnym morałem. Obok Bradley'a Coopera w filmie wystąpią min. Robert De Niro oraz Abbie Cornish. Premiera w Polsce została wyznaczona na 18 marca 2011 roku.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Wall Street - Pieniądz nie śpi" - rozwodniona krytyka systemu

Ostatnie wydarzenia jakie miały miejsce w światowej gospodarce stanowiły idealny pretekst dla niekryjącego lewicowych poglądów Olivera Stone'a aby powrócić do jednego ze swoich najlepszych filmów. Pierwszy "Wall Street" stanowił wyrazisty obraz wypranego z ludzkich uczuć drapieżnego kapitalizmu. Film ten aż kipiał energią. Szybkie dialogi których pewnie mało kto rozumiał, szybkie tempo oraz wyraziste postacie sprawiały, że można było dostać zadyszki. No i świetny Michael Douglas jako Gordon Gekko. Ta postać stała się wręcz ikoną, symbolem wszystkiego co złe w kapitalizmie. Jednak chyba wbrew intencjom swego twórcy, film zamiast odstraszać stał się reklamą dla maklerów oraz giełdy. Prawdopodobnie większość widzów po jego obejrzeniu chciała dostać się na parkiet. Z resztą czemu się dziwić? Film pokazał, że ktoś zupełnie znikąd, pochodzący z robotniczej rodziny w krótkim czasie staje się milionerem. Zaś to, jakim stało się to kosztem oraz jaki był finał nie stanowił widać wystarczającego straszaka. Jednak od tamtego czasu wiele się zmieniło. Oliver Stone zaczął tworzyć mniej udane produkcje (np. "Aleksander") które coraz bardziej podkopywały jego pozycję. Kryzys ekonomiczny sprawił jednak, że przypomniał sobie o poczciwym Gordonie Gekko.

"Wall Street: Pieniądz nie śpi" pokazuje jak w 2001 roku Gordon Gekko (Michael Douglas) wychodzi z więzienia. Jest on jedynie cieniem samego siebie. Później akcja filmu przeskakuje do roku 2008. Młody makler Jake Moore (Shia LaBeouf) pracuje dla Keller Zabel Investments. Jest związany z córką Gekko Winnie (Carey Mulligan), która nie utrzymuje z ojcem żadnych kontaktów. Jego mentorem oraz szefem jest Louis Zabel (Frank Langella). Plotki o tym, że firma Zabela posiada długi doprowadza do gwałtownego obniżenia kursu akcji. Rekin Wall Street Bretton James (Josh Brolin) postanawia wykupić firmę za bezcen. Sytuacja ta sprawia, że Louis Zabel popełnia samobójstwo. Wstrząśnięty Jake Moore postanawia zawrzeć układ z Gekko. W zamian za odbudowanie relacji z córką, Gekko ma mu pomóc w doprowadzeniu do upadku Brettona Jamesa.

Przystępując do oglądania tego filmu, widz z pewnością mógł się spodziewać jeszcze bardziej zajadłego obrazu kapitalizmu niż pierwowzór. Idealnym pretekstem do krytyki jest przecież największy kryzys finansowy od czasów wielkiej depresji. Jednak tym razem nie do końca ten zabieg się udał. Krytyka owszem jest, ale została rozmyta poprzez ukazanie relacji pomiędzy Gekko, jego córką oraz Moorem. Rola Gekko w tym filmie uległa zmianie. Często staje się on prorokiem przepowiadającym przyszłą katastrofę. Słuchanie wykładów, na których wytyka nieuczciwe praktyki biznesowe, brzmią co najmniej dziwnie w jego wydaniu. Nie jest on tutaj głównym negatywem całej historii. I szkoda, bo Josh Brolin w roli Brettona Jamesa wypadł jakoś słabo i bez wyrazu. Dotyczy to także innych postaci. Znane nazwiska nie zostały należycie wykorzystane. Natomiast Michael Douglas, zgodnie z przewidywaniami wypadł świetnie w roli Gordona Gekko. Na uznanie zasługuje Shia LaBeouf, któremu udało się stworzyć przekonującą postać młodego, pełnego marzeń naiwniaka.

"Wall Street: Pieniądz nie śpi" niestety nie dorównał swojemu pierwowzorowi. Zamiast spodziewanego obrazu który winą za całe zło na tym świecie zrzucałby na bankierów, otrzymaliśmy obraz który został rozwodniony napiętymi relacjami pomiędzy głównymi bohaterami. Efektem jest film, który z jednej strony nie jest zbyt przekonującą krytyką obecnego systemu finansowego, zaś z drugiej nie jest także wielkim dramatem ukazującym losy głównych bohaterów. Film ten można potraktować jako okazję do przypomnienia sobie o dawnym "Wall Street".



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Główna obsada "The Dark Knight Rises" ujawniona

Warner Bros. ujawnił obsadę głównych ról w "The Dark Knight Rises". Do obsady filmu dołączą Anne Hathaway ("Diabeł ubiera się u Prady") oraz Tom Hardy("Incepcja"). Hathaway wcieli się w postać Seliny Kyle, znanej także jako Kobieta Kot. Natomiast Hardy wcieli się w postać Bane'a (Zguba). Rolę Batmana po raz trzeci zagra Christian Bale, zaś u jego boku pojawią się znani z poprzednich części Michael Caine, Morgan Freeman i Gary Oldman. Zdjęcia do filmu mają się zacząć w maju br roku, zaś premiera w USA została wyznaczona na 20 lipca 2012 roku. Prawdopodobnie będzie to ostatnia część przygód Batmana w reżyserii Christophera Nolana. Także Christian Bale prawdopodobnie w tym filmie po raz ostatni wcieli się w postać Batmana.

Zarówno postać Kobiety Kota jak i Bane'a mieliśmy okazję oglądać we wcześniejszych ekranizacjach przygód Batmana. Jedynie dla porządku napiszę, że Kobieta Kot pojawiła się w 1992 roku w "Powrocie Batmana" Tima Burtona. Wtedy zagrała ją Michelle Pfeiffer. Udało jej się stworzyć skomplikowaną postać samotnej kobiety poszukującej miłości ale posiadającej także swoją mroczną stronę. Postać ta doczekała się także własnego filmu. Film "Kobieta-Kot" z 2004 roku z tytułową rolą Halle Berry okazał się kompletnym gniotem. Zaś Bane pojawił się w 1997 roku w "słynnym" "Batmanie i Robinie" w reżyserii Joela Schumachera. Wtedy postać tą zagrał Jeep Swenson.  Nie można zbyt wiele o niej napisać. W filmie był tylko bezmyślną kupą mięśni. Wielka szkoda, bo w komiksie postać ta odegrała niebagatelną rolę, pokonując Batmana. Na pewno fajnie będzie obejrzeć Anne Hathaway w kostiumie Kobiety Kota. Znając Nolana który nie stroni od ukazywania mrocznych postaci, wybór aktorki którą szersza publiczność kojarzy głównie z komediami romantycznymi może być z pozoru ryzykowny. Ciekawe jak sobie poradzi z taką zmianą klimatu. Zaufajmy jednak Nolanowi, on wie co robi. Z pewnością wszyscy kinomani nie będą mogli się doczekać premiery filmu. Jednak musimy się uzbroić w cierpliwość. Oby pokładane nadzieje zostały spełnione.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"The Social Network" - komputerowy nerd zmienia świat

Facebook. Dziś największy portal społecznościowy na świecie, posiadający ponad 500 milionów użytkowników (pewnie ta liczba jest już dawno nieaktualna). Jednak Facebook nie jest tylko i wyłącznie zwykłym portalem społecznościowym. Stał się on narzędziem rewolucji w komunikowaniu się między ludźmi. Okazuje się jednak, że kulisy jego powstania oraz postać głównego autora są dość kontrowersyjne. Na tyle, że sam David Fincher postanowił przyjrzeć się z bliska jego początkom.

"The Social Network" pokazuje początki powstania Facebooka. Mamy rok 2003. Pewnego jesiennego wieczora Mark (Jesse Eisenberg) spotyka się ze swoją dziewczyną. Jednak spotkanie nie do końca można nazwać udanym. Dziewczyna go rzuca. Mark po tym wydarzeniu oraz po kilku piwach postanawia stworzyć stronkę Facemash ze zdjęciami studentek, po to aby użytkownicy mogli głosować na to, która z nich jest atrakcyjniejsza. Strona doprowadza nie tylko do przeładowania sieci uniwersyteckiej, ale także do oskarżenia jego autora o złamanie zabezpieczeń oraz naruszenie praw autorskich. Mimo tych kłopotów, to właśnie ta strona staje się zalążkiem późniejszego portalu społecznościowego.

Film jest znakomitym portretem ukazującym nie tylko sylwetkę głównego autora Facebooka czyli Marka Zuckerberga ale także jego przyjaciół oraz wrogów. A więc jaki to portret Marka Zuckerberga możemy zobaczyć w filmie? Niestety niezbyt dobry. W filmie Zuckerberg to po prostu zwykły dupek. Geniusz komputerowy który najwidoczniej nie potrafi nawiązywać normalnych relacji międzyludzkich. Do tego jeszcze jest zazdrośnikiem, który potrafi się odegrać oraz zwodzić swoich kontrahentów. To chyba paradoks, że osoba która ma problemy z nawiązywaniem relacji z innymi, stworzyła właśnie narzędzie do tego służące. Jednak z drugiej strony często sprawia wrażenie osoby która wcale nie jest taka zła, lecz ma problemy z okazywaniem innym swoich uczuć. Jedyny chyba przyjaciel Marka, Eduardo Saverin (Andrew Garfield) który pomaga mu w rozkręceniu biznesu zostaje później z niego brutalnie wykluczony. Podejmuje walkę nie tylko o pieniądze, ale także o to aby jego nazwisko było wymienione wśród autorów portalu. Film pokazuje, że nawet rzeczy wielkie na tym świecie powstają często przez przypadek i wcale nie ze szlachetnych pobudek. Można nawet powiedzieć, że  początki Facebooka były arcyboleśnie banalne. W pierwotnej postaci był tylko portalem do oceniania atrakcyjności studentek, zaś później narzędziem do randkowania. Zuckerberg to z pewnością komputerowy geniusz. Zaś w byciu geniuszem nie przeszkadza mu to, że posiada takie a nie inne cechy charakteru. Może przypominać Mozarta z "Amadeusza" Formana. To właśnie tacy geniusze często potrafią wpłynąć na oblicze świata. Ciekawą postacią jest twórca słynnego Napstera Sean Parker. Tak jak Facebook zrewolucjonizował komunikowanie się ludzi za pomocą sieci, tak Napster zrewolucjonizował postrzeganie muzyki w internecie. Przy okazji zatrząsł podstawami przemysłu muzycznego. Napster stał się początkiem nowej ery której najwidoczniej szefowie wielkich wytwórni płytowych nie pojmowali. "The Social Network" pokazuje nową erę, w której Internet jest narzędziem potrafiącym wpłynąć na oblicze świata. Facebook oraz Napster są jedynie widocznym tego przejawem. Dzisiejszy świat nie potrafiłby obejść się bez globalnej sieci.

Świetnie z główną rolą komputerowego nerda poradził sobie Jesse Eisenberg. Idealnie pokazał skomplikowaną naturę Marka Zuckerberga. Także Andrew Garfield w roli Eduardo Saverina pokazał kawałek bardzo dobrego aktorstwa. Jednak to są profesjonaliści. Warto zwrócić szczególną uwagę na rolę Seana Parkera w którą wcielił się sam Justin Timberlake. Nie wiem kto wpadł na ten pomysł który mógł się okazać kompletnym niewypałem. Do tej pory można było go kojarzyć jako piosenkarza otoczonego wianuszkiem pięknych kobiet. Jednak w filmie wypadł naprawdę dobrze. Może to zasługa idealnie pasującej do niego roli. Można dostrzec tutaj pewną przewrotność, ponieważ Timberlake jest piosenkarzem a zagrał Seana Parkera, twórcę Napstera, uważanego przez wielu za początek poważnych kłopotów dla branży muzycznej. Dzięki świetnej reżyserii oraz scenariuszowi udało się ukazać na ekranie wciągającą widza historię. Idealnie udało się oddać na ekranie głębię emocji pomiędzy bohaterami. Sam film jest utrzymany w charakterystycznej dla Davida Finchera kolorystyce operującej odcieniami ciemnego brązu nadającymi specyficzny klimat. Ciekawym elementem jest także idealnie pasująca muzyka skomponowana przez duet Trent Reznor, Atticus Ross. Muzyka oparta na elektronicznych brzmieniach świetnie współgra z opowiadaną na ekranie historią, podkreślając jej emocje oraz klimat.

Film jest godny polecenia.  Dzięki niemu możemy stwierdzić, że Facebook powstał w oparach alkoholu, imprez oraz wzajemnych, delikatnie mówiąc, nieporozumień między jego twórcami. Z pewnością nie takiego wizerunku chciałby Mark Zuckerberg. Kontrowersje wokół Facebooka nie dotyczą jednak tylko jego początków. Jeszcze nie tak dawno było głośno o naciskach na portal, aby stworzył bardziej przejrzyste zasady zachowania poufności. Jednak te zawieruchy zdają się nie szkodzić. Liczba zakładanych kont rośnie, zyski także, więc czym się tak naprawdę przejmować?



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Złote Globy bez niespodzianek

Ceremonia rozdania Złotych Globów już za nami. Odbyła się ona bez niespodzianek. Wielkim zwycięzcą tegorocznej gali okazał się "The Social Network" który zgarnął 4 statuetki. Obraz zdobył nagrody w kategoriach Najlepszy Film - Dramat, Najlepsza Reżyseria (David Fincher), Najlepszy Scenariusz (Aaron Sorkin) oraz Najlepsza Muzyka (Trent Reznor oraz Atticus Ross). W pozostałych głównych kategoriach także nie było zaskoczeń. W kategorii Najlepsza Aktorka w Dramacie nagrodę otrzymała Natalie Portman za rolę baletnicy w "Czarnym łabędziu". W kategorii Najlepszy Aktor w Dramacie statuetkę otrzymał Colin Firth za rolę angielskiego króla Jerzego VI w filmie "Jak zostać królem". W kategoriach najlepszych ról drugoplanowych statuetki powędrowały do aktorów którzy zagrali role w filmie "Fighter".  Otrzymali je Melissa Leo oraz Christian Bale. Nagrodę za całokształt otrzymał Robert De Niro. Nagrodę otrzymał także Al Pacino za rolę w filmie wyprodukowanym przez stację HBO pt. "Jack, jakiego nie znacie". Wielkim wydarzeniem okazało się pojawienie Michaela Douglasa na ceremonii. Niedawno aktor wygrał walkę z rakiem gardła.

Jak widać same nagrody raczej nie stanowiły zaskoczenia. Od lat uznaje się Złote Globy za barometr, który wskazuje faworytów do Oskarów. Można podejrzewać, że przynajmniej Natalie Portman oraz Colin Firth są murowanymi kandydatami do Oskara. Mocnym faworytem jest także "The Social Network". Po zeszłorocznej gali rozdania Oskarów widać, że Akademia woli stawiać na historie które są mocno osadzone w rzeczywistości. Jednak zwycięzców poznamy dopiero 27 lutego 2011 roku. 

NAJLEPSZY FILM - DRAMAT
"The Social Network"

NAJLEPSZY FILM - KOMEDIA LUB MUSICAL
"Wszystko w porządku"

NAJLEPSZA AKTORKA W DRAMACIE
Natalie Portman - "Czarny łabędź"

NAJLEPSZY AKTOR W DRAMACIE
Colin Firth - "Jak zostać królem"

NAJLEPSZA AKTORKA W KOMEDII LUB MUSICALU
Annette Bening - "Wszystko w porządku"

NAJLEPSZY AKTOR W KOMEDII LUB MUSICALU
Paul Giamatti - "Barney's Version"

NAJLEPSZY FILM ANIMOWANY
"Toy Story 3"

NAJLEPSZY FILM ZAGRANICZNY
"Hævnen"

NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA
Melissa Leo - "Fighter"

NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY
Christian Bale - "Fighter"

NAJLEPSZA REŻYSERIA
David Fincher - "The Social Network"

NAJLEPSZY SCENARIUSZ
Aaron Sorkin - "The Social Network"

NAJLEPSZA MUZYKA
Trent Reznor, Atticus Ross  - "The Social Network"

NAJLEPSZA PIOSENKA
You Haven’t Seen the Last of Me - "Burleska"

NAJLEPSZY SERIAL DRAMATYCZNY
"Zakazane imperium"

NAJLEPSZY FILM TELEWIZYJNY LUB MINI-SERIAL
"Carlos"

NAJLEPSZY SERIAL KOMEDIOWY LUB MUSICAL
"Glee"

NAJLEPSZA AKTORKA W SERIALU DRAMATYCZNYM
Katey Sagal - "Sons of Anarchy"

NAJLEPSZY AKTOR W SERIALU DRAMATYCZNYM
Steve Buscemi - "Zakazane Imperium"

NAJLEPSZA AKTORKA W SERIALU KOMEDIOWYM LUB MUSICALU
Laura Linney - "The Big C"

NAJLEPSZY AKTOR W SERIALU KOMEDIOWYM LUB MUSICALU
Jim Parson - "Teoria wielkiego podrywu"

NAJLEPSZA AKTORKA W FILMIE TELEWIZYJNYM LUB MINI-SERIALU
Claire Danes - "Temple Grandin"

NAJLEPSZY AKTOR W FILMIE TELEWIZYJNY LUB MINI-SERIALU
Al Pacino - "Jack, jakiego nie znacie"

NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA W SERIALU, MINI-SERIALU LUB FILMIE TELEWIZYJNYM
Jane Lynch - "Glee"

NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY W SERIALU, MINI-SERIALU LUB FILMIE TELEWIZYJNYM
Chris Colfer - "Glee"

By User:Bryan Derksen [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html), CC-BY-SA-3.0 (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/) or CC-BY-SA-2.5 (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], via Wikimedia Commons

Koniec marzeń o prequelu "Obcego" - początek "Prometheusa"

Ridley Scott wraz z pozostałymi twórcami oficjalnie ogłosił, że ich najnowszy projekt uległ na tyle poważnym zmianom, iż stał się zupełnie oryginalną historią osadzoną w realiach science-fiction. Film ten będzie nosił tytuł "Prometheus" zaś jego premiera została wyznaczona na 9 marca 2012 roku. Ridley Scott pozostał dalej na stanowisku reżysera. W postać naukowca Elizabeth Shaw w dalszym ciągu wcieli się Noomi Rapace.

Początkowo projekt był pomyślany jako prequel "Obcego - 8. Pasażera Nostromo". Pierwotną wersję scenariusza napisał Jon Spaihts (Najczarniejsza godzina). Jednak w późniejszej fazie prace nad scenariuszem rozpoczęli Ridley Scott oraz Damon Lindelof ("Lost: Zagubieni, "Star Trek"). Zaowocowała ona takimi zmianami w scenariuszu, że z oryginalnego pomysłu nie wiele pozostało. Oznaczało to, iż pierwotny prequel coraz bardziej zaczął się oddalać od uniwersum "Obcego". Sam Ridley Scott przyznał, iż nowe pomysły stworzyły nową mitologię oraz świat. Ponadto przyznał, iż uważni widzowie będą mogli dostrzec w jego najnowszym filmie "nitki DNA Obcego". Jednak nie zmienia to faktu, iż będzie to zupełnie nowa historia. Warto zwrócić uwagę na to, że film ten będzie swoistym powrotem Ridley'a Scotta do gatunku science-fiction. Ostatnim filmem z tego gatunku jaki nakręcił, był "Łowca androidów".

Uwaga spoilery!!!!

Może dobrze się stało. Już od początku, dla wielu osób pomysł prequela pierwszego filmu serii wydawał się trochę naciągany. Oglądając film jesteśmy przekonani o tym, że nasi bohaterowie są pierwszymi którzy dotarli do tajemniczego statku. Jeśli wcześniej, np. armia wiedziała coś na ten temat, to prędzej sama by wysłała swoich a nie biednych przypadkowych ludzi. Mogli jednak to zrobić dlatego, żeby mieć żywego obcego do przeprowadzenia badań. Jednak film wyraźnie wskazuje, że Nostromo zupełnie przypadkowo natrafił na sygnał z obcego statku. Poza tym w drugiej części, która dzieje się po ponad 50 latach, Ripley mocno nalega aby wysłać ekipę do badań na tamtą planetę. Dowiaduje się, że od dawna jest tam kolonia. Czyli że przez ponad 50 lat armia ani żadna inna agencja się nie pofatygowała aby zbadać wrak? Chyba że projekt badań był tak tajny, że nawet ci co brali w nim udział o nim nie wiedzieli. Pomimo że w gatunku science-fiction wszystko jest możliwe,  to prequel mógłby doprowadzić do podobnego efektu jaki mieliśmy przy czwartym filmie serii, który był nakręcony tak naprawdę na siłę. Kiedy trylogia została zakończona wymyślono jakieś klonowanie i historia mogła się dalej kręcić. Poza tym seria "Obcy" bez Ellen Ripley? Nic dziwnego że Ridley Scott wraz ze swoją ekipą w trakcie prac na scenariuszem zaczęli coraz bardziej się oddalać w kierunku zupełnie nowego pomysłu. Może to być coś całkiem nowego i świeżego jeśli chodzi o gatunek science-fiction. Więc nie pozostaje nam nic innego, jak czekać cierpliwie do premiery "Prometheusa" aby móc samemu się przekonać.

http://www.deadline.com/
http://www.filmweb.pl/



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Człowiek z blizną" oraz trylogia "Parku Jurajskiego" na blu-ray w 2011 roku

W wywiadzie dla francuskiego serwisu Ecranlarge.com Eric Legay, dyrektor od spraw marketingu Universal France ujawnił niektóre pozycje jakie wytwórnia ma zamiar wydać na blu-ray w 2011 roku. Wśród nich pojawił się "Człowiek z blizną" Briana De Palmy oraz trylogia "Parku Jurajskiego". Ponadto, wspomnia także o wydaniu filmów Alfreda Hitchcocka. Jednak zanim pojawią się one na rynku, będą musiały być odnowione, tak jak to miało miejsce z "Psychozą".

Z pewnością te informacje bardzo ucieszą wiele osób, które specjalnie czekają, aż wspomniane tytuły zostaną wydane w najwyższej możliwej jakości. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że wywiad nie jest oficjalnym komunikatem wytwórni oraz że nie zostały podane żadne daty. Dlatego musimy uzbroić się w cierpliwość i mieć nadzieję, że nie będzie po drodze jakiejś obsuwy oraz że polski dystrybutor stanie na wysokości zadania.

http://www.blu-ray.com



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Gwiezdne Wojny" na blu-ray oficjalnie zapowiedziane

Na tą wiadomość czekali chyba wszyscy fani "Gwiezdnych Wojen". 20th Century Fox Home Entertainment oficjalnie zapowiedział, iż kompletna saga "Gwiezdnych Wojen" na blu-ray będzie miała premierę we wrześniu 2011 roku. Jak określono, "aby wyjść na przeciw wszystkim fanom Gwiezdnych Wojen", saga będzie dostępna w trzech różnych zestawach do wyboru. Pierwszy dziewięcio płytowy zestaw, "Star Wars: The Complete Saga" będzie zawierał wszystkie części cyklu. Oprócz filmów, na pozostałych dwóch płytach będą się znajdowały tony dodatków (ok. 30 godzin) min. alternatywne oraz usunięte sceny. Pozostałe dwa zestawy, czyli  "Star Wars: Prequel Trilogy" zawierający epizody I-III oraz "Star Wars: Original Trilogy" zawierający epizody IV-VI będą się składać z trzech płyt blu-ray każdy. Są to oczywiście wydania jakie mają się ukazać w USA. Jak na razie brak jest informacji na temat premiery w Polsce. Znając Imperial Cinepix, pewnie dodatki nie będą zawierać nawet polskich napisów, tak jak to ma miejsce z "Obcym" na blu-ray, natomiast cena będzie zwalać z nóg. Za taką kwotę, to powinno być wszystko spolszczone i jeszcze kawę powinno samo zaparzyć.

Zapewniono, iż wydanie to będzie posiadało najwyższą możliwą jakość obrazu oraz dźwięku. Znając Georga Lucasa możemy być o to spokojni. Już wcześniej zapowiadano, że tak odległa premiera jest związana z pracą nad tym, aby "Gwiezdne Wojny" wyglądały na blu-ray lepiej niż kiedykolwiek. Pewnie po obejrzeniu "Gwiezdnych Wojen" na blu-ray buła z pasztetową nie będzie już smakowała tak samo.

http://www.blu-ray.com/





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Niepokonani" - zapomniana ucieczka

"Niepokonani" są filmem którego akcja rozpoczyna się w 1940 roku. Z syberyjskiego gułagu grupa śmiałków pochodzących z różnych krajów postanawia uciec. Jednak ucieczka będzie w tym wypadku wyjątkowo trudna. Bezwzględny pościg, ekstremalna pogoda oraz ogromne odległości mogą stanowić dla wielu barierę nie do przebycia. Celem więźniów jest dotarcie do Indii. Oznacza to przebycie ok. 6000 km przez śniegi, pustynię oraz Himalaje. Warto zaznaczyć, że film został oparty na faktach oraz stanowi adaptację książki polskiego oficera Sławomira Rawicza oraz angielskiego reportera Ronalda Downinga. Książka ta opowiada o ucieczce polskiego żołnierza Witolda Glińskiego wraz z grupą innych więźniów syberyjskiego gułagu. Reżyserem filmu jest Peter Weir, zaś w głównych rolach będziemy mogli zobaczyć takich aktorów jak Ed Harris, Colin Bachleda Farrell, Jim Sturgess, Saoirse Ronan, Mark Strong

Ciekawe, czy tym razem twórcy będą starali się trzymać faktów historycznych, czy może będzie ich charakteryzowało bardziej "twórcze" bądź "wybiórcze" podejście do tego typu kwestii. Miejmy nadzieję że nie. Jednak często amerykańskie kino bardzo swobodnie podchodzi do tego typu kwestii. Ciekawe, czy takie podejście jest spowodowane potrzebami dramaturgicznymi czy może zwykłą nieznajomością historii. Odkładając na bok te kwestię, warto zaznaczyć, że może to być całkiem dobry film ukazujący dramatyczną ucieczkę oraz walkę o wolność. Ciekawym elementem może być to, że więźniowie pochodzą z różnych krajów, mówią różnymi jeżykami oraz reprezentują różne kręgi kulturowe. Nawiązanie współpracy w takim gronie może być co najmniej trudne. Miejmy tylko nadzieję, że nie będziemy mieli tutaj do czynienia z jakimś zadęciem oraz napuszonymi dialogami. Aby się przekonać, będziemy musieli poczekać do premiery która będzie miała miejsce 8 kwietnia 2011 roku. Jednak fajne jest to, że historie, w których brali udział Polacy mogą stać się na Zachodzie atrakcyjnym materiałem na nakręcenie filmu. W końcu nasza historia zawiera całe mnóstwo ciekawych historii, które mogłyby stanowić idealny materiał na dobry film historyczny. Szkoda tylko, że historia polskiego żołnierza Witolda Glińskiego jest w naszym kraju prawie w ogóle nie znana i dopiero ten film doprowadził do wyciągnięcia jej z zapomnienia.






Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Inwazja: Bitwa o Los Angeles" czyli znowu ci źli kosmici

W 2011 roku nie zabraknie super produkcji o złych kosmitach atakujących naszą ukochana Ziemię. "Inwazja: Bitwa o Los Angeles" opowiada o inwazji niezidentyfikowanych obcych którzy najwidoczniej mają zamiar założyć na naszej planecie swoją kolonię. Oczywiście, gdy cały świat już dawno padł na kolana, to dzielni amerykańscy chłopcy stawiają opór, zaś Los Angeles staje się ostatnim bastionem i nadzieją ludzkości.

Coś mi mówi, że będziemy mieć tutaj do czynienia z klonem "Dnia Niepodległości". Dzielna Ameryka ratuje cały świat oraz źli kosmici chcący zagrozić całej ludzkości. W rolach głównych zobaczymy min. Aarona Eckharta, Michelle Rodriguez oraz Michaela Pena. Sam film nawiązuje do wydarzenia z 25 lutego 1942 roku, kiedy to nad Los Angeles widziano dziwny obiekt latający w kierunku którego otworzono ogień artyleryjski. Jednak niczego nie trafiono ani nie znaleziono. Nie wiadomo nawet czy w ogóle coś tam było. Nawiązanie do autentycznych wydarzeń ma na celu podsycić ciekawość oraz wyobraźnię widza. Reżyserią zajął się tym razem nie etatowy specjalista od takich widowisk czyli Roland Emmerich, ale nie jaki Jonathan Liebesman, który do tej pory raczej flirtował z horrorami. Niestety, spodziewać się należy raczej widowiska które nie będzie zbytnio angażowało szarych komórek, zaś schemat będzie gonił schemat. Pewnie dla dla efektów specjalnych będzie można ten film obejrzeć. Premiera w Polsce będzie miała miejsce 18 marca 2011 roku.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Ksiądz" kontra wampiry

Adaptacje komiksów są ostatnio dość częstym zjawiskiem. Widać filmowcy lubią brać na warsztat tego typu ekranizacje. Być może dlatego, że ma się tutaj po prostu gotową historię, która często zwiera dużo akcji i jest okazją do stworzenia wielkiego widowiska z mnóstwem efektów specjalnych. Poza tym, wiele serii komisowych posiada na świecie tysiące a nawet miliony fanów, czyli potencjalnych widzów gotowych na pójście do kina bądź na kupno płyty dvd lub blu-ray.

Tym razem mamy do czynienia z ekranizacją komiksu którego akcja dzieje się w post apokaliptycznej rzeczywistości w której od wieków trwa wyniszczająca wojna między ludźmi oraz wampirami. Głównym bohaterem jest ksiądz Ivan Issac (Paul Bettany) któremu wampiry porwały siostrzenicę (Lily Collins). Postanawia on wypowiedzieć posłuszeństwo Kościołowi i wyruszyć jej na ratunek, zanim zostanie zamieniona w wampira. Zapowiada się na widowiskowy spektakl pełny widowiskowych scen walki. Zwiastun przywołał u mnie skojarzenia z "Equilibrium". Zgodnie z panującą ostatnio modą, produkcja ta będzie dostępna w 3D. I chyba coś mi mówi, że film ten, wbrew tytułowi, nie będzie miał zbyt wiele wspólnego z duchowością. Przygotujmy się raczej na lekko strawną rozrywkę. Warto od czasu do czasu spróbować czegoś, po czym nie trzeba będzie łykać tabletek na zgagę. Trzeba jednak poczekać do premiery, która w Polsce będzie miała miejsce 13 maja 2011 roku. 





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Uprowadzona" czyli w końcu kule zaczęły trafiać tam gdzie trzeba

Kino sensacyjne dla większości osób kojarzy się z strzelaninami, pościgami oraz wybuchami. I to skojarzenie jest jak najbardziej na miejscu. Jednak kino sensacyjne poza wymienionymi atrybutami  często nie ma zbyt wiele więcej do zaoferowania. Są to często naładowane przemocą i testosteronem nawalanki, które zamiast napięcia mogą spowodować napady ziewaczki. Ze świecą w ręku należy szukać tytułów, które potrafią poza wymienionymi na początku elementami dostarczyć naprawdę dużego kopa adrenaliny.

"Uprowadzona" opowiada historię byłego członka służb specjalnych o imieniu Bryan (Liam Neeson), który zerwał z przeszłością i postanowił odbudować swoje relacje z córką Kim (Maggie Grace). Jednak po rozwodzie odbudowa wzajemnych relacji nie będzie taka łatwa. Kim wraz z koleżanką Amandą (Katie Cassidy) postanawiają wyjechać do jej kuzynów mieszkających w Paryżu. Po przylocie poznają nieznajomego przystojniaka który dowiaduje się gdzie mieszkają. Mieszkanie jest puste i obie zostają porwane przez zamaskowanych mężczyzn. W tej sytuacji Bryanowi nie pozostaje nic innego, jak na własną rękę odszukać i uratować swoją córkę.

Najmocniejszą cechą tego filmu jest prostota. Mamy tutaj ojca oraz córkę. Córka zostaje porwana, więc ojciec, były członek służb specjalnych idzie jej na ratunek. Cel uświęca środki. Nie ma tutaj miejsca na żadne ale. A ponieważ jest to córka, to dla jej uratowania Bryan nie waha się użyć wszystkich metod jakich nauczył się podczas pracy w służbach. Ojcowska miłość potrafi być jednym z najbardziej silnych uczuć, więc widz nie wyczuwa tutaj żadnego naciągania. Innym bardzo mocnym elementem tego filmu są sceny akcji, które stoją na najwyższym poziomie. Jednak warto wspomnieć o ciekawej rzeczy która je charakteryzuje. Nie mamy tutaj do czynienia ze znanym z innych filmów sensacyjnych elementem polegającym na tym, że bohaterowie się strzelają półgodziny, padają tysiące kul a nikt nie został nawet draśnięty. Tutaj wystarczą jeden dwa strzały aby był trup i Bryan idzie dalej. Szybko i bez zbędnych emocji. Dodaje to zdecydowanie dynamizmu oraz pewnej dozy autentyzmu całemu filmowi. Widać, że Liam Neeson w główne roli czuł się jak ryba w wodzie. Można by się przyczepić się do tego, że film na początku słabo się rozkręca. Jednak to jest chyba tylko czyste czepialstwo, więc nie warto sobie zawracać tym głowy.

Podsumowując. "Uprowadzona" to naprawdę świetny film sensacyjny. Pomimo swojej prostoty jest zarazem wiarygodny oraz autentyczny. Nie mamy tutaj jakiejś papki, która często towarzyszy innym produkcjom sensacyjnym. No i wreszcie fakt, że kule zaczęły się imać postaci jest wart odnotowania.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Jim Carrey w roli "Czarnego Łabędzia"

Już wcześniej pisałem na temat "Czarnego Łabędzia", czyli najnowszego filmu Darrena Aronofsky'ego. Ten thriller psychologiczny opowiada o zaciekłej rywalizacji która odbywa się w środowisku tancerzy baletowych w Nowym Jorku. Jednak tym razem w "najnowszej" wersji w tytułową rolę wcielił się uznany i utytułowany aktor Jim Carrey. Wreszcie Aronofsky poszedł po rozum do głowy i postanowił przemontować film w ten sposób, że w tytułową rolę wcielił się jedynie słuszny aktor, potrafiący tą rolę "pociągnąć". Jak mu poszło, możecie zobaczyć na zamieszczonym poniżej filmiku ;-)





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Autor Widmo" - którą bramkę wybierzemy?

Skandal oraz zamieszanie są najlepszą reklamą. No może prawie zawsze. Jednak ta specyficzna forma promocji ma dwie bardzo duże zalety. Po pierwsze, wymaga praktycznie zerowych nakładów finansowych. Po drugie, potrafi dotrzeć do dużej liczby osób. Może nawet większej, niż najbardziej kosztowne kampanie promocyjne. Nie inaczej było tym razem. Być może, gdyby nie aresztowanie Romana Polańskiego w Szwajcarii niedługo przed premierą filmu, to o wiele mniej osób wiedziało by o tym, że Polański w ogóle przygotowuje jakiś film. W prawie każdych wiadomościach trąbiono nie tylko o tym, że reżyser został aresztowany ale także wspominano o tym, że w areszcie domowym montuje swój najnowszy film. Tym oto sposobem wiadomość o filmie dotarła także do osób, które filmami szczególnie się nie interesują. Jednak często z skandalami jest tak, że są one krótkotrwałe, zaś sam film okazuje się zupełną chałą. Czy tym razem jest inaczej? Z pewnością tak. Roman Polański jest powszechnie szanowanym twórcą, który raczej nie maił jakiś większych wpadek na swoim koncie.

"Autor Widmo" jest adaptacją powieści Roberta Harrisa pt. "The Ghost". Głównym bohaterem jest nieznany z imienia i nazwiska tytułowy Autor Widmo (Ewan McGregor) - pisarz który za pieniądze pisze książki za innych, zrzekając się przy tym wszelkich praw autorskich. Tym razem dostaje zlecenie napisania wspomnień byłego premiera Wielkiej Brytanii Adama Langa (Pierce Brosnan). Poprzedni autor wspomnień, Michael McAra zginął bowiem w tajemniczych okolicznościach. Sam Lang został oskarżony o popełnienie zbrodni wojennych oraz wydanie zgody na przeprowadzanie tortur na schwytanych więźniach. Pisanie wspomnień prowadzi jednak do odkrywania coraz to nowych faktów, które sprowadzają niebezpieczeństwo na tytułowego Autora Widmo.

Biorąc pod uwagę zarys fabuły, nie trudno ją odnieść do autentycznych wydarzeń jakie miały i mają nadal miejsce w światowej polityce. Trudno nie kojarzyć postaci Langa z byłym premierem Wielkiej Brytanii Tonym Blair'em. Taki zabieg powoduje, iż film można odczytywać jako manifest polityczny, potępiający byłego premiera. Reżyser jednak odżegnywał się od takich skojarzeń, pragnąc aby film odczytywać w sposób bardziej uniwersalny, w kategoriach dobra i zła. Jednak będzie to bardzo trudne, zwłaszcza biorąc pod uwagę finałową śmiałą tezę filmu, którą można jedynie odczytywać w realiach political fiction. Czy względy bezpieczeństwa uzasadniają stosowanie tortur? Każdy chciałby się czuć bezpiecznie i raczej nikomu nie będzie żal poddawanych torturom terrorystów, którzy pragną wysadzić samolot w powietrze. Czy w tym wypadku cel uświęca środki? Którą bramkę na lotnisku byśmy wybrali? Tą w której przestrzegano by wszelkich procedur zgodnych z prawem? Czy może tą w której zastosowano wszystkie środki, w tym także tortury, dla zapewnienia bezpieczeństwa? Czy takie przyzwolenie na działanie poza prawem może wymknąć się spod kontroli?

Odkładając na bok dyskusje na sposobem odczytania tego filmu, warto zaznaczyć, że jest to naprawdę dobry thriller polityczny. Klimat niepokoju towarzyszy głównemu bohaterowi przez cały film. Już od początku ma on wątpliwości, czy powinien przyjąć to zlecenie. Jednak pieniądze załatwiają sprawę i przenosi się do Stanów Zjednoczonych, gdzie w rezydencji Langa położonej na odciętej od świata wyspie będzie pisał wspomnienia. Sama rezydencja sprawia wrażenie odciętej od świata twierdzy którą oblegają szukający sensacji dziennikarze. Specyficzny klimat niepokoju potęgują wyblakłe zdjęcia autorstwa Pawła Edelmana. W dodatkowym podkreśleniu klimatu bardzo pomogła muzyka, którą skomponował Alexandre Desplat. Świetnie też poradził sobie z główną rolą widmowego pisarza Ewan McGregor. Aktor ten świetnie pasuje do postaci, które z jednej strony wywołują u widza sympatię swoją pozorną nieporadnością. Tym razem jest podobnie. Z jednej strony wydaje się nie ogarniać do końca tego co się wokół niego dzieje. Jednak z drugiej strony, szybko orientuje się w sytuacji i doprowadza do odkrycia zaskakujących faktów. Właśnie ta wiedza jest źródłem jego kłopotów. Jednak momentami można wyczuć pewne braki w scenariuszu, ponieważ często Widmowy Autor jest bardzo niedyskretny i nieostrożny np. otwierając tak naprawdę nieznanym osobom drzwi. Aż dziw bierze że nie został zabity w połowie filmu. Natomiast postać Langa jest tutaj jakoś słabo zarysowana i praktycznie Pierce Brosnan nie miał zbyt wiele do zagrania.

Podsumowując. "Autor Widmo" jest bardzo dobrym, trzymającym klimat thrillerem politycznym. Z pewnością Polański nie ma się tutaj czego wstydzić. Jednak w porównaniu z innymi wielkimi dziełami reżysera może wypaść blado. Nie jest to dzieło wybitne, jednak mnie osobiście ten film przypadł do gustu. Umiejętne operowanie klimatem sprawiło, iż przymykając oko na drobne potknięcia w scenariuszu można całkowicie zagłębić się w przedstawioną na ekranie historię. Watro także docenić fakt, iż Polański nie bał się podjąć tematu o charakterze politycznym. Bo właśnie polityka i związane z nią brudy są tutaj najważniejsze. Więc na koniec warto się zastanowić którą bramkę wybrać.


Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Wściekły byk" - 30 lat później i bez napisów

Niedawno minęło 30 lat od premiery "Wściekłego byka" Martina Scorsese z pamiętną i nagrodzoną Oskarem rolą Roberta De Niro. Jedynie dla porządku napiszę, że film ten oparty jest na biografii Jake'a La Motty - Wściekłego Byka. Boksera który posiadał ogromną siłę oraz jeszcze większą agresję, która była rozładowywana nie tylko na ringu, ale także w domu. Film jest po prostu świetny. 

Jednak tego posta piszę nie tylko z powodu przypadającej rocznicy. Piszę go także dlatego, że w naszym kraju film ten został wydany na dvd oraz blu-ray tylko w wersji lektorskiej. Z pewnością wielu widzów chciało by obejrzeć ten film w wersji oryginalnej z napisami. O ile w dawnych czasach, gdy dvd wchodziły dopiero na rynek, wydania posiadające lektora były wręcz rarytasem. Wtedy napisy były podstawową formą tłumaczenia. Dziś lektor stał się standardem, także na blu-ray. Jednak obok niego standardem są także napisy. Prędzej spodziewam się braku lektora niż braku napisów. Jest to dla mnie niezrozumiałe. Przecież   napisy są chyba tańsze od lektora i jeszcze zajmują śladowe miejsce na płycie. Niestety nie jest to odosobniony przypadek. Przykładem może być "American Beauty" Sama Mendesa. Na dodatek z tego co wiem, to film ten został upchnięty na dvd 5, przez co widać ślady kompresji. Każda osoba która kupuje film powinna posiadać możliwość wyboru. Jeśli film posiada lektora, to powinien mieć także napisy. Koniec kropka. Niestety, z tego co udało mi się zaobserwować, większość takich wydań pochodzi od Imperial Cinepix.

Jeśli Imperial będzie dalej robił tak jak do tej pory, to może odbić się na wizerunku firmy. Zaś wiele osób będzie wolało ściągnąć pirata z sieci i mieć zarówno film jak i napisy za friko. Czy to naprawdę się opłaca? Czy dodanie napisów naprawdę tyle kosztuje pieniędzy i zachodu? Przytoczone wcześniej przykłady, to nie są filmy w których jak np. Kubrick czy Woody Allen zastrzegli, żeby ich filmy nigdy nie miały lektora, tylko napisy. Wątpię żeby Scorsese czy Mendes zastrzegli, aby ich filmy wychodziły tylko i wyłącznie w wersji lektorskiej bez napisów.

Na koniec zapraszam do obejrzenia fragmentu "Wściekłego byka".





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Mroczny rycerz" - Batman na jakiego czekaliśmy

Po sukcesie filmu "Batman - Początek" Christopher Nolan postanowił kontynuować opowieść o Batmanie walczącym z przestępcami w Gotham City. Już ostatnia scena poprzedniego filmu wskazywała, że to Joker będzie jednym z głównych przeciwników Człowieka Nietoperza. Jednak wieść o tym, iż w tę rolę ma wcielić się Heath Ledger zelektryzowała wielu fanów. Pojawiły się pytania o to, czy podoła on temu zadaniu. Później, 22 stycznia 2008 roku pojawiła się wiadomość o śmierci Ledgera w pokoju hotelowym. Dla wielu widzów to tragiczne wydarzenie może wpłynąć na postrzeganie granej przez niego postaci. Poza tym cała machina propagandowa filmu, która miała na dobrą sprawę dopiero co ruszyć, musiała się obyć bez aktora który stworzył jedną z najważniejszych ról w filmie. Jednak sam film nie jednym aktorem stoi. Wszyscy zastanawiali się jak najnowsza opowieść o Batmanie będzie się prezentować.

"Mroczy rycerz" jest bezpośrednią kontynuacją "Batmana - Początek". Batman (Christian Bale) wraz z Jimem Gordonem (Gary Oldman) postanawiają uderzyć w finanse świata przestępczego. Z pewną dozą ostrożności postanawiają podjąć współpracę z prokuratorem Harvey'em Dent'em (Aaron Eckhart). Jednak na scenie pojawia się znikąd tajemniczy Joker (Heath Ledger), który doprowadza do kompletnego chaosu całe miasto siejąc śmierć i zniszczenie. Jest on bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem, którego nie wolno lekceważyć. A już na pewno nie wolno mu ufać.

Wreszcie doczekaliśmy się ekranizacji komiksu o Batmanie na którą czekało wielu fanów. Nie potraktowano historii po macoszemu, lecz nadano jej realny ton. Jednak te elementy miały już miejsce w poprzednim filmie. "Mroczny rycerz" nie stanowi jednak zwykłej kontynuacji polegającej na powtórzeniu sprawdzonych schematów z wcześniejszej części. Mamy tutaj raczej do czynienia z dalszym twórczym rozwinięciem sprawdzonego pomysłu. Tym razem Nolan zamiast filmu skupiającego się na przemianie głównego bohatera, stworzył obraz w którym poszedł bardziej w stronę trzymającego w napięciu thrillera. Na szczęście nie odbyło się to kosztem spłycenia całej historii. Praktycznie przez cały czas można czuć klimat ciągłego zagrożenia. Jest to zasługa Jokera, który zawsze atakuje znikąd. Klimat sprawia, iż ma się wrażenie, że nawet wtedy gdy nie ma go na ekranie, to czuje się, że gdzieś on tam jest. Obserwuje i może zaatakować w każdej chwili. Dużo już napisano na temat roli Heath Ledgera w tym filmie. Jednak prawda jest taka, iż stworzył on naprawdę niezapomnianą kreację, która przejdzie do historii kina. Pośmiertny Oskar jak najbardziej zasłużony. Jest w tej roli po prostu niesamowity. W postaci tej kumulują się zarówno chaos jak i piekielna inteligencja. Jednak warto zaznaczyć, że na początku, pojawiły się obawy o to, że młody aktor może sobie nie poradzić. Wszyscy pamiętali Jokera z 1989 roku. Wtedy w tę postać wcielił się Jack Nicholson i przypominała niebezpiecznego błazna. Natomiast Ledger stworzył super inteligentnego niebezpiecznego psychopatę. W filmie postać Jokera jest owiana tajemnicą. Nie wiemy kim jest naprawdę i skąd pochodzi. W pewnym sensie jest ucieleśnieniem czystego chaosu oraz zła które niszczy wszystko na swojej drodze. Z konfrontacji z Jokeren nikt nie wychodzi bez szwanku. Obrywa zarówno Batman, jak i policja a także mafia. Dobrzy i źli. Jego jedynym celem jest wprowadzenie jak największego chaosu. Jego inteligencja sprawia, że staje się on jeszcze bardziej niebezpieczny. Zaś do jego złapania będą musiały być zastosowane szczególne metody, które mogą doprowadzić do pytania, czy w tym wypadku Batman nie posuwa się zbyt daleko. Im Batman mocniej stara się walczyć z przestępcami, tym bardziej zaostrza konflikt i doprowadza do jego eskalacji.

Warto także zwrócić uwagę na postać Denta. Ambitny prokurator który nie jest skorumpowany reprezentuje w końcu prawo, w przeciwieństwie do Batmana. Dostrzega on jednak właśnie w Batmanie szansę na bardziej skuteczną walkę z przestępczością. Traci jednak miłość swego życia oraz zostaje okaleczony. Jest to dla niego zbyt dużo. Załamanie doprowadza do przeistoczenia się w postać Two-Face/Dwie Twarze. Postaci która sprowadza sprawiedliwość do rzutu monetą, która decyduje o życiu i śmierci.

Jak wspomniałem wcześniej "Mroczny rycerz" jest filmem który w zasadzie opiera się na napięciu oraz akcji. Jest on pokazem morderczej walki z Jokerem. Walka ta jednak jest ukazana bardziej jak walka z jakimś kataklizmem, przed którym nie ma ucieczki. W budowaniu atmosfery napięcia z pewnością pomogła muzyka. Pomimo, iż została ona oparta na prostym schemacie, to jednak stanowi idealne uzupełnienie dla ukazanej na ekranie opowieści. Jeśli chodzi o aktorów, to poza Ledger'em warto zwrócić także uwagę na Aarona Eckharta w roli Denta/Dwie Twarze oraz Gary'ego Oldmana w roli Gordona którego postać nabrała w filmie większego znaczenia niż w poprzedniej części. Zaś Christian Bale jako Wayne/Batman wypadł jakoś bez fajerwerków. Czasami w filmie mogą razić zbyt sztywne oraz patetyczne dialogi. Można mieć także wrażenie, że rola Jokera przysłania inne postacie występujące w filmie.

Podsumowując. "Mroczny rycerz" jest niewątpliwie jednym z najlepszych ekranizacji komiksu jaka została do tej pory nakręcona. Zdecydowanie warto sięgnąć po ten film. Pomimo, iż jest to tak naprawdę superprodukcja, to jednak Christopher Nolan potrafił stworzyć widowisko, które pomimo widowiskowej akcji oraz pościgów, potrafiło także zachować bardziej ambitne podejście jeśli chodzi o historię oraz bohaterów. Film ten jest kolejnym przykładem na to, iż wcale nie trzeba się bać tego, że bardziej ambitna historia okaże się kasową porażką. Trzeba ją tylko, albo aż, dobrze opowiedzieć. Zaś miliard dolarów wpływów jest dowodem na to, że widzowie pragną oglądać na ekranie coś bardziej ambitnego, a nie tylko tandetne historyjki w kupą efektów specjalnych.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/