"Batman - Początek" - nowe otwarcie

Kiedy pojawiła się idea powrotu postaci Batmana na ekrany kin, z pewnością twórcy oraz wytwórnia zastanawiała się nad tym, w jaki sposób reaktywować tą postać. O ile ekranizacje w reżyserii Tima Burtona do dziś posiadają wręcz kultowy status o tyle filmy w reżyserii Joela Schumachera czyli "Batman Forever" oraz "Batman i Robin" są raczej mało udanymi produkcjami. Dowodem niech będzie to, iż w "Batmanie i Robinie" szeroko komentowano wielkość sutków na kostiumie naszego bohatera. Musieliśmy poczekać aż osiem lat na premierę kolejnego obrazu. Było wiadomo, że po dwóch ostatnich słabych filmach trzeba zaoferować widzom coś nowego. Tą nowość miał zapewnić Christopher Nolan, który w tamtym czasie miał już na koncie min. kultowe "Memento" oraz ciekawą "Bezsenność". Nowy reżyser postanowił zupełnie zerwać z dotychczasowymi standardami jeśli chodzi o ekranizacje komiksów. Postanowił bowiem urealnić historię Człowieka Nietoperza. W filmie zaś pokazał w jaki sposób doszło do jego powstania. Jakimi motywacjami się kierował i dlaczego wybrał właśnie taką drogę.

Film pokazuje zagubionego po tragicznej śmierci rodziców młodego Bruce'a Wayne'a który usilnie szuka sposobów na walkę z przestępczością. Trafia do tajemniczego klasztoru w którym Ra's Al Ghul (Ken Watanabe) wraz ze swoim współpracownikiem Henrym Ducardem (Liam Neeson) przeprowadzają szkolenie dzięki któremu Wayne pozna metody walki z światem przestępczym. Jednak współpraca nie kończy się zbyt szczęśliwie. Po powrocie do Gotham zaczyna powoli zmieniać się w Batmana, który zacznie siać strach wśród przestępców. Postanawia podjąć cichą współpracę z Jim'em Gordon'em (Gary Oldman) jednym z niewielu policjantów który nie jest skorumpowany. Jednak w mieście czai się także inny niebezpieczny przeciwnik, a mianowicie Dr Jonathan Crane (Cillian Murphy) który występuje także jako Scarecrow (Strach na Wróble).

Film stanowi zupełnie nową jakość jeśli chodzi o adaptacje komiksów. Tym razem nie dostaliśmy płytkiej historyjki która stanowi jedynie pretekst do pokazywania na ekranie efektów specjalnych. Postanowiono pokazać historię w bardziej realnym świetle. Bohaterowie wcale nie są tacy jednoznaczni. Zostali pokazani jako ludzie z krwi i kości, ze wszystkimi swoimi wadami. W szczególności można tutaj mówić o postaciach pozytywnych. Nie są to herosi w błyszczących zbrojach. Sam Wayne jest ukazany jako człowiek zagubiony szukający swego miejsca w świecie po tragicznej śmierci rodziców. Jednak poszukiwania wcale nie są łatwe ani przyjemne. Naprawdę cienka linia będzie dzieliła bohatera od mściciela. Właśnie ta powolna przemiana która tak naprawdę trwa przez cały film jest chyba największym plusem filmu. Innym ciekawym elementem jest walka z własnymi słabościami. Walka nie tylko z przeciwnikami ale także z samym sobą sprawia, że bardziej możemy się identyfikować z bohaterem. Dzięki temu postać Wayne'a jest bardziej realna oraz skomplikowana. Potraktowanie opowieści o superbohaterze z kart komiksów na poważnie było tutaj strzałem w dziesiątkę. Tym zabiegiem udało się ukazać na ekranie prawdziwą esencję komiksowych opowieści o Człowieku Nietoperzu. W filmie wystąpiła naprawdę gwiazdorska obsada. W głównej roli wystąpił Christian Bale który nawet całkiem dobrze poradził sobie na ekranie. Podobnie pozostali aktorzy, w tym Cillian Murphy. Muszę jednak powiedzieć, iż zawiodłem się na Tomie Wilkinsonie. Jakoś mnie nie przekonała jego kreacja Carmine Falcone. Ponadto, momentami dialogi mogą razić zbytnią sztywnością i patosem.

"Batman - Początek" jest świetnym filmem. Jest on jednym z tych, w których dochodzi do nowego otwarcia znanych od dawna serii. Mam tutaj na myśli np. Bonda. Wspólną cechą tych filmów jest to, iż postanowiono wzbogacić postacie. Sprawiono, iż bardziej przypominają oni ludzi a nie nadludzkich herosów. Dzięki temu, gdy widzimy na ekranie jak postać musi walczyć ze swoimi słabościami, to możemy się z nim bardziej utożsamić. Film ten także pokazuje coś innego. Mianowicie to, iż widzowie pragną oglądać na ekranie coś więcej niż bezsensowne historyjki. Że wcale nie trzeba się bać tego, że bardziej ciekawe i ambitniejsze historie są skazane na porażkę frekwencyjną.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Zwiastun "Zielonego szerszenia"

Ostatnio pisałem posta na temat "Green Lantern" czyli "Zielonej latarni". Dziś mam zamiar napisać nt. "Green Hornet" czyli "Zielonego szerszenia". Jest to kolejna ekranizacja komiksu. Tym razem głównymi bohaterami są Britt Reid (Seth Rogen) który jest synem magnata medialnego (Tom Wilkinson) który ginie w tajemniczych okolicznościach. Reid który prowadzi bardzo imprezowy styl życia postanawia walczyć z przestępczością jako Zielony Szerszeń. Pomaga mu w tym były pracownik jego ojca, Kato (Jay Chou) który poza sztukami walki potrafi konstruować broń oraz gadżety, w tym specjalny samochód który możemy podziwiać na zwiastunie oraz na większości plakatów. Na przeciw tej pary staje szef podziemia Los Angeles Chudnofsky (Christoph Waltz).

Zapowiada się na kolejne widowisko, w którym będziemy świadkami wielu efektownych scen akcji oraz pościgów. Da to twórcom niewątpliwe pole do popisu. Podejrzewać należy także, iż nie będzie to obraz posiadający ambicje pokazania jakiegoś głębszego dramatu oraz rysu postaci. Szykuje się po prostu fajne widowisko na które będzie mogła wybrać się cała rodzina. Cóż, rozrywka na wysokim poziomie zawsze jest mile widziana.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Czarny Łabędź"

Dziś postanowiłem napisać post na temat "Czarnego Łabędzia" czyli najnowszego filmu Darrena Aronofsky'ego. Twórca głośnych obrazów takich jak "Pi", "Requiem dla snu' czy "Zapaśnik" tym razem wziął na warsztat balet. A dokładniej baletnicę. Jest nią Nina (Natalie Portman) która tańczy w najlepszym zespole baletowym w Nowym Yorku i której całe życie jest podporządkowane baletowi. Jednak konkurencja jest bardzo silna. Kiedy dyrektor artystyczny (Vincent Cassel) postanawia zastąpić grającą główną rolę baletnicę Beth MacIntyre (Winona Ryder) w "Jeziorze łabędzim" początkowo wybór pada na Ninę. Jednak pojawia się konkurentka Lily (Mila Kunis), która także jest bardzo utalentowana. Nina idealnie pasuje do roli Białego Łabędzia zaś Lily do roli Czarnego Łabędzia. Dochodzi do rywalizacji między nimi, zaś z czasem Nina zaczyna odkrywać coraz ciemniejsze strony osobowości dzięki czemu będzie mogła lepiej zagrać rolę Czarnego Łabędzia. Jednak dążenie do doskonałości za wszelką cenę będzie prowadziło do coraz większego obłędu.

Darren Aronofsky zawsze był reżyserem który zgłębiał ludzką psychikę, w tym obsesję na punkcie dążenia do doskonałości. Chyba najlepszym przykładem jest "Pi" którego głównym bohaterem jest Max Cohen (Sean Gullette) który za wszelką cenę zamierza odkryć prawdę ukrytą w liczbie pi. Jednak badania doprowadzają go do coraz większej obsesji która tak naprawdę staje się przeszkodą do osiągnięcia celu. On sam staje się największą przeszkodą na drodze do odkrycia prawdy o liczbie pi. Wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie podobnie. Baletnica Nina dla której balet jest całym światem, tak mocno dąży do perfekcji za wszelką cenę, iż zaczyna powoli popadać w obłęd. I tak jak w zwiastunie który zamieściłem poniżej, to ona sama stanowi największą przeszkodę ku doskonałości. Czy jednak warto się obawiać tego, że reżyser posłużył się tutaj podobnym pomysłem? Moim zdaniem nie. Darren Aronofsky jest na tyle dobrym reżyserem, że będzie potrafił stworzyć kolejny przejmujący obraz. Zaś widzowie w Polsce będą musieli poczekać do 21 stycznia 2011 roku, aby móc samemu wydać werdykt.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Stan gry" czyli papier kontra internet

"Stan gry" w reżyserii Kevin Macdonalda jest thrillerem politycznym w którym po raz kolejny mamy okazję przyjrzeć się brudom na najwyższych szczeblach władzy. A my widzowie bardzo lubimy oglądać brudy. Tym razem mamy okazję zobaczyć co takiego ciekawego mają do ukrycia politycy z Waszyngtonu. Jednak film zwraca także uwagę na zjawisko które jest pewnego rodzaju znakiem naszych czasów. Chodzi mianowicie o zmianę formuły tradycyjnych mediów, w tym wypadku gazet, które muszą stawić czoła internetowi który sprawił, że coraz rzadziej idziemy do kiosku po gazetę.

Głównym bohaterem jest dziennikarz Cal McAffrey (Russell Crowe) pracujący dla podupadającego dziennika. Jego przyjacielem jest senator Stephen Collins (Ben Affleck) którego asystentka Sonia Baker (Maria Thayer) zginęła pod kołami pociągu metra. Wszystko wskazuje na to, iż nie był to wypadek ani samobójstwo lecz morderstwo. Collins stoi na czele komisji która bada działalność organizacji najemników i byłych żołnierzy o nazwie PointCorp która ma chrapkę ma lukratywne kontrakty rządowe. Później wychodzi na jaw romans Sonii Baker z Stephenem Collinsem. Stephen Collins postanawia zwrócić się do McAffre'a o pomoc w wyjaśnieniu sprawy, która jak nie trudno się domyślić zaczyna obejmować coraz szersze kręgi. Pomaga mu zaś młoda ambitna dziennikarka Della Frye (Rachel McAdams). Ta para z pozoru niezbyt do siebie pasuje, jednak udaje się im razem podjąć współpracę. Można powiedzieć, iż reprezentują oni dwie epoki. On jest reprezentantem dawnego dziennikarstwa i raczej nie wygląda na fana nowinek technicznych. Ona zaś reprezentuje nadchodzącą epokę mediów elektronicznych w której jest coraz mniej miejsca na papier.

"Stan gry" jest filmem który bardzo przypomina stare thrillery polityczne jak np. "Wszyscy ludzie prezydenta" Alana J. Pakuli z 1976 roku. Jednak to nawiązanie wcale nie stanowi dla filmu jakiegoś problemu. W tym wypadku mamy wszystko to co powinno się znaleźć w tego typu produkcji, czyli dobrze poprowadzoną intrygę, napięcie i klimat. Aktorzy, pomimo iż w filmie tym mamy do czynienia z wieloma znanymi nazwiskami, nie stworzyli jakiś wyjątkowych kreacji. Nie oznacza to wcale iż aktorstwo jest kiepskie. Mamy tutaj do czynienia po prostu z bardzo solidnym aktorstwem. I tak samo jest z całym filmem. Jest to naprawdę dobry, porządny thriller polityczny nawiązujący do najlepszych dzieł gatunku



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Cowboys & Aliens" czyli kowboje i kosmici na dzikim zachodzie

Często twórcy lubią łączyć ze sobą różne gatunki filmowe. Tym razem doszło do prawdziwego skrzyżowania diabła z wycieraczką. "Cowboys & Aliens" jest bowiem połączeniem westernu z filmem science fiction. Akcja filmu dzieje się w 1873 roku w Arizonie. Nieznajomy (Daniel Craig) który stracił pamięć i posiada na ręku dziwną bransoletę trafia do miasteczka Absolution w którym rządzi niepodzielnie pułkownik Dolarhyde (Harrison Ford). Mieszkańcy nie są zbyt przychylni obcym więc Nieznajomy nie otrzymuje ciepłego powitania. Jednak miasteczko zostaje zaatakowane przez kosmitów i okazuje się, że Nieznajomy posiada skuteczną broń która staje się ostatnią deską ratunku. Z pomocą podróżniczki Elli (Olivia Wilde) która wraz z Nieznajomym doprowadza do połączenia sił mieszkańców Absolution, ludzi pułkownika Dolarhyde'a oraz Apaczów, przeciwko inwazji kosmitów. 


W projekcie wzięło udział wiele znanych postaci filmowego świata. Reżyserem jest Jon Farreau. Ma na swoim końcie reżyserię "Iron Man'a 2". Jednak wśród producentów przewijają się takie znane nazwiska jak Steven Spielberg, Ron Howard czy Brian Grazer. Zapowiada się na spektakularne widowisko. Polska premiera została przewidziana na 26 sierpnia 2011 roku.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Green Lantern" - pierwszy zwiastun

Nie dawno co pisałem o pojawieniu się pierwszych urywków ekranizacji komiksu "Green Lantern" a już kilka dni temu pojawił się pierwszy oficjalny zwiastun. Zapraszam wszystkich do jego obejrzenia. Wielu fanów się zastanawia nad tym, czy grający główną rolę Ryan Reynolds poradzi sobie z tym zadaniem. Na podstawie kilku fragmentów oraz zwiastuna trudno sobie wyrobić jednoznaczną opinię w tym temacie. Jednak sam pamiętam jak pierwszy raz obejrzałem zwiastun "Mrocznego rycerza", to jakoś instynktownie wiedziałem że ten film będzie dobry. Obawiam się, że tym razem twórcy pójdą w stronę masowego widza. Po obejrzeniu materiałów przyszły mi do głowy skojarzenia z inną komiksową ekranizacją, a mianowicie "Iron Man". Dla przypomnienia, Polska premiera jest przewidziana na 17 czerwca 2011 roku.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Szybko i wściekle" czyli ostra jazda bez trzymanki

Kolejna część filmowego cyklu ukazującego świat nielegalnych wyścigów oraz odpicowanych bryk z pewnością miała na celu przywrócenie jej dawnego, nieco już przyblakłego blasku. I chyba tak na dobrą sprawę ten zabieg się udał. Twórcy serii postanowili zaprzestać eksperymentów i powrócili nie jako do korzeni. Co to oznacza? Oznacza to, iż powraca Vin Diesel, Paul Walker, Michelle Rodriguez oraz Jordana Brewster. Po niezbyt udanym "Szybcy i wściekli: Tokio Drift" ten zabieg okazał się nader udany. Staży fani poczują się jak w domu. Zaś pozostali będą mieli okazję obejrzeć efektowne wyścigi odpicowanymi brykami.

Tym razem Dominic Toretto (Vin Diesel) wraz z ze swoją ukochaną Letty (Michelle Rodriguez) trudnią się organizowaniem różnych napadów przy użyciu super szybkich bryk. Letty postanawia jednak pracować dla Bragi (John Ortiz) jednego z największych handlarzy narkotyków. Współpraca kończy się tragicznie i Toretto postanawia się zemścić. Braga znajduje się także na celowniku agenta FBI Briana O'Connera (Paul Walker). Pomimo, iż mają oni odmienne cele, to udaje się im wkręcić do organizacji Bragi. Zostają kurierami przemycający narkotyki przez granicę z Meksykiem.

Widz który ma zamiar obejrzeć "Szybko i wściekle" musi być w pełni świadomy tego, iż jest to kino rozrywkowe w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie znajdziemy tutaj egzystencjalnych pytań dotyczących natury wszechświata oraz człowieka. Natomiast pełno w tym filmie efektownych wyścigów, odpicowanych samochodów oraz pięknych kobiet. Vin Diesel jak Dominic Toretto sprawił, iż film nabrał kolorytu pierwszej części. Dominic Toretto jako awanturnik o gołębim sercu może nasuwać skojarzenia z inną rolą Diesel'a. Mam na myśli oczywiście postać Riddick'a. Jednak w roli Toretto Diesel świetnie się sprawdza i stała się ona wręcz znakiem firmowym całej serii. Pozostała ekipa także wypada całkiem dobrze. Muzyka podkreśla wyścigowy klimat. Efekty specjalne, w tym dotyczące wyścigów także zasługują na uznanie. W końcu nie mogło być inaczej.

Podsumowując. Film ten jest z pewnością najlepszą odsłoną od czasu pierwszej części cyklu. Jest w nim wszystko to, co powinno się znaleźć w tego typu produkcji. Efektowne wyścigi, wypasione fury oraz balansowanie na granicy. Jednak, jak wspomniałem wcześniej, nie jest to film w którym są postawione dylematy filozoficzne. Mamy tutaj raczej pokazaną dość szorstką przyjaźń która zostaje często wystawiona na ciężką próbę. Nic ponadto w tym obrazie nie znajdziemy. Jednak warto od czasu do czasu obejrzeć film który dostarcza czystej rozrywki na wysokim poziomie, bez niepotrzebnego zaprzątania głowy, która i tak na co dzień ma często wystarczająco dużo problemów.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Green Lantern" czyli fragmenty ekranizacji "Zielonej Latarni"

W sieci pojawił się materiał na którym można obejrzeć fragmenty nadchodzącej ekranizacji komiksu "Green Lantern" w reżyserii Martina Campbella. W tytułowej roli wystąpi Ryan Reynolds. "Green Lantern" jest serią komiksową wydawaną przez znane wydawnictwo DC Comics. Głównym bohaterem jest oblatywacz samolotów Hal Jordan, któremu umierający Abin Sur, członek Green Lantern Corps, organizacji stojącej na straży porządku we wszechświecie, przekazuje pierścień mocy. Dzięki niemu, Hal potrafi materializować wszystko to o czym pomyśli. Poza tym, pierścień pozwala na swobodne podróżowanie w bezkresnych czeluściach kosmosu. Premiera w Polsce została ustalona na 17 czerwca 2011 roku. 



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Bękarty wojny" - śmieszno i straszno

Nazwisko Tarantino mówi samo za siebie. Legendarny twórca "Pulp Fiction" postanowił zrealizować film, który bardzo odbiega od tego, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory. Jednak Quentin Tarantino nie byłby sobą, gdyby nie przerobił tematyki II wojny światowej na swój własny sposób. Nie obyło się bez długich dialogów, przemocy oraz bardzo wyrazistych postaci. Niby wszystko po staremu, jednak nie do końca. I być może właśnie to jest siłą i zarazem słabością tego filmu. Jednak odświeżenie tematyki II wojny światowej z pewnością dało ciekawy rezultat.

"Bękarty wojny" opowiadają dwie przeplatające się historie. W jednaj poznajemy Shosannę Dreyfus (świetna Mélanie Laurent), Żydówkę której rodzina została zamordowana przez pułkownika SS Hansa Landę (również świetny i nagrodzony Oskarem Christoph Waltz). Udaje się jej jednak uniknąć śmierci. Przeprowadza się do Paryża, gdzie przybiera inną tożsamość i zostaje właścicielką małego kina. Jednak wpada w oko szeregowcowi Frederickowi Zollerowi, który jest bohaterem wojennym i wschodzącą gwiazdą niemieckiego przemysłu filmowego. Aby być blisko ukochanej, wpada na pomysł, aby zorganizować uroczystą premierę jego filmu, "Duma narodu", właśnie w jej kinie. To daje jej okazję do zemsty na oprawcach. W drugiej, poznajemy amerykański oddział żołnierzy żydowskiego pochodzenia nazywanych przez Niemców "Bękartami". Jego celem jest zabicie jak największej liczby nazistów. Na jego czele stoi ekscentryczny porucznik Aldo Raine (świetny Brad Pitt) który żąda od każdego członka oddziału 100 skalpów zdobytych na zabitych nazistach. Można z całą pewnością powiedzieć, iż odział "Bękartów" na całej linii stosuje zasadę oko za oko, ząb za ząb. Naziści są źli, więc nie zasługują na litość i można z nimi w praktyce zrobić co się chce. Jednak we współpracy z Brytyjczykami oraz gwiazdą niemieckiego kina Bridget Von Hammersmark (Diane Kruger) postanawiają przeprowadzić zamach w trakcie premiery "Dumy narodu", na której mają być najważniejsze postacie III Rzeszy. Udana akcja może doprowadzić do końca wojny.

Jak wspomniałem wcześniej, film zawiera wiele elementów znanych z poprzednich filmów Tarantino. Jednak tym razem mamy do czynienia z czymś innym. Pomimo, iż przegadane dialogi oraz przemoc jest w tym filmie obecna, to jednak wszystko to zostało podane w innym sosie. Tarantino bawi się z widzem, chociażby tym, że naziści to nie ludzie i tym samym nie zasługują na litość. Uzasadnia to przeprowadzanie wymyślnych egzekucji które mają zasiać strach wśród Niemców. Jednak cały ten spektakl został wzięty w wielki humorystyczny nawias. Historia opowiedziana na ekranie miesza sarkastyczny humor z wątkami jak najbardziej poważnymi. Tarantino zawsze był i będzie wielkim fanem kina. Tym razem kino jest niejako bohaterem filmu, stając się narzędziem które może doprowadzić do zmiany historii świata. Poza tym "Bękarty wojny" są także hołdem dla kina kręconego przed II wojną światową oraz w jej trakcie. W filmie można natrafić na wiele ciekawych szczegółów, jak np. plakaty czy nazwiska gwiazd tamtego okresu. Tarantino zawsze miał nosa do świetnych aktorów. Brad Pitt jako porucznik Aldo Raine wypadł bardzo dobrze. Jednak moim zdaniem prawdziwymi perełkami są tutaj Christoph Waltz w roli pułkownika SS Hansa Landy oraz Mélanie Laurent jako Shosanna Dreyfus. Waltz stworzył świetną postać mordercy i intelektualisty. Takie połączenie można znaleźć u Hannibala Lectera. Zaś Laurent stworzyła świetną kreację kobiety, która z pozoru krucha, tak naprawdę posiada w sobie wielką wewnętrzną siłę oraz determinację. Warto odnotować dobrą muzykę Ennio Morricone.

Na koniec, muszę napisać, że gdy pierwszy raz oglądałem ten film na płycie blu-ray w wersji lektorskiej to nie za bardzo przypadł mi do gustu. Jednak gdy postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę i obejrzałem film w wersji oryginalnej z napisami, to muszę przyznać, iż wtedy odkryłem ten film na nowo. W filmie tym bowiem tak naprawdę mało jest kwestii mówionych po angielsku. Aktorzy mówią po niemiecku, francusku a nawet włosku. Nie ma tutaj zabiegów polegających na tym, że aktorzy mówią po angielsku z np. niemieckim akcentem. Wszystko jest w oryginalne. Na pewno film ten stanowi coś nowego w dorobku Tarantino i stanowi o sile tego obrazu. I bardzo dobrze, że spróbował czegoś nowego. Tym razem eksperyment okazał się udany. Jednak film może nie przypaść do gustu wszystkim fanom Tarantino. I to może stanowić słabość tego obrazu.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Sucker Punch" - pierwszy oficjalny zwiastun

Nie dawno pisałem, iż zostało ogłoszone oficjalne streszczenie najnowszego filmu Zack'a Snyder'a "Sucker Punch", a już w sieci zadebiutował pierwszy oficjalny zwiastun. Różni się on od zwiastunu przygotowanego z okazji imprezy Comic Con w San Diego. Ponieważ już pisałem na temat tego filmu, to tylko przypomnę, iż opowiada on o dziewczynie która trafiła do zakładu psychiatrycznego i żeby przetrwać tworzy dzięki wyobraźni własny świat.  Dzięki temu znajduje sposób na ucieczkę z zakładu.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Fragment "Dzień dobry TV" z Harisonem Fordem i Rachel McAdams

Poniżej można obejrzeć fragment oraz zwiastun komedii "Dzień dobry TV" z Harrisonem Fordem i Rachel McAdams. Film opowiada historię producentki telewizyjnej Becky Fuller (Rachel McAdams), która po utracie pracy znajduje zatrudnienie w słabo sobie radzącym porannym programie telewizyjnym. Aby podnieść oglądalność zatrudnia mającego trudny charakter prezentera Mike'a Pomeroya (Harrison Ford), który na dodatek popada w konflikt z prezenterką programu Colleen Peck (Diane Keaton). Z początku konflikty mają miejsce za kulisami, jednak po jakimś czasie przenoszą się one na wizję. Po drodze pojawia się także związek Becky Fuller z producentem Adamem Bennettem (Patrick Wilson). 

Harrison "Indiana Jones" Ford w komedii? Chyba warto spróbować. Premiera w Polsce przewidziana jest na 11 lutego 2011 roku.







Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Predators" - powrót do korzeni

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tym, iż ma powstać kolejny, tym razem samodzielny film z Predatorami, to miałem pewne obawy. Dwa wcześniejsze filmy w których mieliśmy okazję oglądać Predatorów były niestety kiepskie. Mowa tutaj o dwóch częściach "AvP". Jednak tym razem za projekt nowego filmu jest odpowiedzialny Robert Rodriguez który jednak zajął rolę producenta, zaś samą reżyserię powierzono mało znanemu, mającemu węgierskie korzenie Nimródowi Antalowi. Czy próba przywrócenia świetności serii która ma już swoje lata się udała? I tak i nie.

Akcja filmu dzieje się na planecie na której Predatorzy co pewien czas urządzają polowania na schwytanych wcześniej ludzi. Tym razem zwierzyną łowną staje się grupa ludzi będących najlepszymi zabójcami. Jej skład jest bardzo różnorodny. Mamy tutaj do czynienia z najemnikami, gangsterami, psychopatami, skazańcami, żołnierzami. Kiedy lądują na obcej planecie zaczyna się polowanie, zaś jednocześnie członkowie grupy zaczynają walkę o przetrwanie.

Tak pokrótce wygląda fabuła, która tak naprawdę stanowi jedynie pretekst do ukazania walki oraz pokazu efektów specjalnych. Jednak to nie fabuła stanowi główny element za który wielu fanów na świecie wprost uwielbia tą serię. Tym głównym elementem jest klimat opierający się na ciągłym poczuciu zagrożenia. W tym wszystkim zaś, jest jeszcze postać Predatora, który nie jest typowym potworem bezmyślnie mordującym bohaterów. Jest on myśliwym, który ma własny kodeks postępowania. 

Jednak czy tym razem udało się uchwycić klimat serii? I tak i nie. Oglądając "Predators" mamy wrażenie iż jest to pewnego rodzaju hołd złożony pierwszej część. Obraz wręcz garściami czerpie z elementów znanych z obrazu z Arnoldem Schwarzeneggerem . Mamy tutaj dżunglę, miniguna a nawet identyczną muzykę. Dzięki temu starzy fani poczują się jak w domu. Jednak moim zdaniem autorzy nie posunęli serii ani krok do przodu. Autorom udało się zachować klimat serii, jednak nie dzięki własnym pomysłom ale dzięki patentom znanym z pierwszej części. Zbyt mało tutaj jakiś nowych pomysłów które dałyby powiew świeżości. Natomiast aktorzy poprawnie wywiązali się ze swoich ról. Adrien Brody wypadł nawet nieźle, pomimo iż myślałem że nie za bardzo będzie się nadawał do roli przypakowanego najemnika. 

Podsumowując. Film jest nawet niezły. Jednak utrzymanie klimatu grozy jaki był w pierwszej części udał się połowicznie. Gdyby nie czerpanie garściami z pierwszego filmu serii, to klimatu wcale by nie było, zaś została by jedynie sama bezmyślna nawalanka. Jednak dla starych fanów jest to pozycja obowiązkowa. Zaś dla nowych widzów może stanowić dobry początek do poznania pozostałych części. Biorąc zaś pod uwagę zakończenie, to możemy się spodziewać dalszego ciągu polowania.




Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Polski zwiastun "Maczety" Rodrigueza

Pojawił się właśnie polski zwiastun "Maczety" Rodrigueza, którego premiera w naszym kraju ma mieć miejsce 26 listopada. Zapowiada się apetycznie. Znając Rodrigueza, z całą pewnością będziemy mieli do czynienia z bardzo dużą dawką przemocy na ekranie. W tytułową rolę wcielił się Danny Trejo który gra pochodzącego z Meksyku byłego agenta federalnego, który został oszukany przez skorumpowanego senatora. Zaś jego pomocnikiem jest ksiądz (Cheech Marin) który wyrzekł się przemocy. Jednak chyba nie do końca udało mu się dochować ślubów. Warto wspomnieć, iż. w filmie tym pojawiły się także takie znane osobistości jak Robert De Niro, Steven Seagal, Jessica Alba, Michelle Rodriguez, Lindsay Lohan czy Don Johnson. Pomysł na nakręcenie tego filmu wziął się od fałszywego zwiastuna jaki mieliśmy okazję oglądać przy okazji filmów "Grindhouse: Death Proof" Tarantino oraz "Grindhouse: Planet Terror" Rodrigueza.


MACZETA trailer PL
Załadowane przez: KinoSwiatPL. - Zobacz więcej filmów i wideo
Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Fragment filmu "Tron: Dziedzictwo"

W sieci pojawił się krótki fragment filmu "Tron: Dziedzictwo". Ponieważ wcześniej już pisałem na jego temat (link do posta) to tym razem ograniczę się jedynie do przypomnienia najważniejszych faktów. Film jest kontynuacją kultowego obrazu z 1982 roku. Jego premiera w Polsce będzie miała miejsce 31 grudnia 2010 roku. Oczywiście, jak przystało na taką superprodukcję, obraz będzie można obejrzeć w 3D. W głównych rolach wystąpią: Jeff Bridges, Garrett Hedlund, Olivia Wilde i Michael Sheen.
.


Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Jack Black w "Podróżach Guliwera 3D"

Widać, iż coraz więcej na rynku pojawia się filmów w 3D. Tym razem w sieci zadebiutował zwiastun najnowszej komedii w której wystąpi Jack Black. "Podróże Guliwera 3D" są raczej luźną adaptacją klasycznej opowieści Jonathana Swifta. Tym razem Jack Black wciela się w postać Lemuela Gullivera który tworzy przewodniki turystyczne. Podczas wyprawy służbowej na Bermudy wpada w wir i przedostaje się do krainy Liliputów, gdzie jest znacznie większy od jego mieszkańców. Film zapowiada się na komedię dla całej rodziny, zaś 3D w założeniu ma jeszcze bardziej uatrakcyjnić wspólne spędzanie wolnego czasu w kinie.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Sucker Punch" - oficjalne streszczenie

Wytwórnia Warner Bros. opublikowała streszczenie najnowszego filmu Zacka Snydera "Sucker Punch". Z jego treścią można zapoznać się pod tym adresem. Film ma opowiadać historię dziewczyny, która została wysłana przez ojca do zakładu psychiatrycznego, zaś za pięć dni mają jej zrobić lobotomię. Jednak dzięki sile wyobraźni tworzy własną rzeczywistość, która pozwala jej na ucieczkę od bólu i cierpienia. W swoim świecie znajduje sposób na ucieczkę, zaś granica między fikcją a rzeczywistością zaczyna się niebezpiecznie zacierać.

Poniżej mozna obejrzeć zwiastun tej produkcji, który jest bardzo efektowny. Zack Snyder znany z takich filmów jak "Watchmen. Strażnicy" czy "300" zaserwuje nam napewno obraz bardzo dobry od strony wizualnej, co widać po samym zwiastunie. Film w Polsce został zapowiedziany na 25 marca 2011 roku.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Leonardo DiCaprio i XIX-wieczny morderca

Dziś pojawiła się informacja, iż należąca do Leonardo DiCaprio firma Appian Way wraz z Double Features, nabyły prawo do bestseleru autorstwa Erika Larsona pt. "The Devil in the White City". Książka która w Polsce nosi tytuł "Diabeł w Białym Mieście" to oparta na autentycznych wydarzeniach historia seryjnego mordercy H.H. Holmesa, który w 1893 podczas Wystawy Światowej organizowanej w Chicago mordował ludzi w swoim specjalnie do tego przygotowanym hotelu. Posiadał bowiem wiele ukrytych pomieszczeń w których torturował i mordował swoje ofiary. 


Leonardo DiCaprio był od dawna zainteresowany prawami do książki, jednak zostały one kilka lat temu kupione przez Tom Cruise'a. Z planów realizacji filmu jednak nic nie wyszło i tym razem to DiCaprio udało się nabyć prawa do ekranizacji książki. Na obecną chwilę trwają poszukiwania scenarzysty.


foto: Colin Chou, http://www.flickr.com/photos/chaubaby/3008236465/

"127 godzin" - najnowszy film Danny'ego Boyle'a

Po ostatnim wielkim sukcesie jakim był "Slumdog. Milioner z ulicy", Danny Boyle tym razem postanowił zmienić klimat i oddalić się trochę od Indii. Jego najnowszy film "127 godzin" opowiada prawdziwą historię alpinisty Arona Ralstona (James Franco), który podczas wyprawy w góry Utah wpada w szczelinę i nie może się z niej wydostać. Musi więc walczyć o przetrwanie i czekać na pomoc która może nigdy nie nadejść. Jednak oczekiwanie to, staje się okazją do przemyślenia swojego życia na nowo. 

Z filmów Danny'ego Boyle'a zawsze lubiłem kapitalny "Trainspotting" który opowiadał nie do końca  jednoznaczną historię narkomanów. Innym filmem który także wywarł na mnie dobre wrażenie jest "W stronę słońca" opowiadający o astronautach próbujących przywrócić do życia umierające słońce. Jak widać wachlarz tematyki jest bardzo szeroki. Chyba największym sukcesem w jego karierze jest "Slumdog. Milioner z ulicy". Film przedstawiający historię młodego chłopaka który wygrywa teleturniej Milionerzy i zostaje podejrzany o oszustwo, otrzymał 8 Oskarów, o innych nagrodach nie wspominając. Oczywiście  Danny Boyle otrzymał Oskara za reżyserię. Krótki flirt z Bollywood przez niektórych został uznany za początek szerszej współpracy pomiędzy przemysłem filmowym Indii oraz U.S.A. Jednak to już było i Danny Boyle, swoim zwyczajem, zupełnie zmienił tematykę swojego następnego filmu. Biorąc pod uwagę jego dotychczasowe dokonania, możemy chyba spać spokojnie. Data premiery w Polsce przewidziana jest na 18 lutego 2011 roku. Aby umilić oczekiwanie, zapraszam do obejrzenia zwiastunów.






Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Jak powinna się zakończyć "Piła"

Ponieważ dziś jest Halloween, więc nie powinno zabraknąć czegoś związanego z horrorami. Tak się złożyło, że wypadło na serię "Piła", która regularnie jak w zegarku wypuszcza co rok właśnie przed Halloween kolejną część. Nie inaczej jest i w tym roku. Chyba jednak jedyną nowością jest to, iż seria postanowiła pójść z duchem czasu i wkroczyła w trzeci wymiar. Czy ten zabieg wyjdzie serii na zdrowie, to okaże się po seansie. A na razie zapraszam do obejrzenia filmiku który pokazuje, jak "Piła" powinna się naprawdę zakończyć. Dla niektórych powinna się zakończyć już dawno temu. Biorąc jednak pod uwagę raczej słabe wyniki najnowszej części, to może się okazać iż będzie ona naprawdę ostania.



A poniżej możecie obejrzeć zwiastun "Piły 3D".



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Terminator powraca do przyszłości

W sieci pojawił się całkiem ciekawy filmik przygotowany przez serwis How It Should Have Ended. W przygotowanym klipie nastąpiło ciekawe pomieszanie wielce zasłużonych serii "Terminator" oraz "Powrót do przyszłości". Warto przypomnieć, iż w tym roku mija 25 lat od premiery pierwszego filmu z serii "Powrót do przyszłości". Z tej okazji na polskim rynku ukazała się trylogia na płytach Blu-ray.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"The Fighter" czyli Wahlberg i Bale razem na bokserskim ringu

"The Fighter" w reżyserii Davida O. Russella opowiada opartą na faktach biograficzną historię przyrodnich braci z których jeden, Mickey "Irish" Ward (Mark Wahlberg) jest bokserem, który dąży do zdobycia mistrzostwa świata w kategorii półśredniej, zaś drugim jest jego przyrodni brat Dicky Eklund (Christian Bale) będący jego trenerem. Jest on byłym bokserem którego kariera została złamana przez narkotyki oraz konflikty z prawem. Jednak dzięki prowadzonym treningom zaczyna wychodzić na prostą. 

Światowa premiera jest przewidziana na 10 grudnia 2010 roku. Warto zwrócić uwagę, że z pośród wielu dziedzin sportu, boks nader często jest tematem, który biorą na warsztat filmowcy. Wiele z tych filmów zapisało się już na stałe w historii kina. Można tutaj przytoczyć serię "Rocky" Sylvestra Stallone'a, "Za wszelką cenę" Clinta Eastwooda, czy rewelacyjnego "Wściekłego byka" Martina Scorsese. Być może ta popularność jest spowodowana tym, iż jest to sport który bezpośrednio łączy się z walką, rywalizacją oraz dążeniem do zwycięstwa pomimo bólu i przeciwności. A przecież to są wręcz idealne tematy do przedstawienia ich na ekranie. Czy tym razem możemy się spodziewać równie udanego dzieła? O tym przekonamy się wkrótce.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Zanim odejdą wody" - ostra jazda bez trzymanki

Już nie długo, bo 5 listopada na ekrany polskich kin wejdzie komedia "Zanim odejdą wody" w reżyserii Todda Phillipsa, autora słynnego "Kac Vegas". Głównym bohaterem jest Peter Highman (Robert Downey Jr.). Jest on architektem, który za pięć dni oczekuje narodzin swojego pierwszego dziecka. Aby móc być przy narodzinach, musi udać się do Los Angeles. Jednak pech sprawił, iż został wpisany na czarną listę linii lotniczych. Jednak to nie wszystko. Być może jeszcze gorszym pechem jest to, iż natrafił na niedoszłego aktora Ethana Tremblay’ego (Zach Galifianakis), który namawia go do wspólnej podróży autostopem. Podróż ta, jak nie trudno się domyślić, będzie bardzo kręta i wyboista. Zaś zupełne odmienne charaktery głównych bohaterów z pewnością nie będą pomagały w szybkim dotarciu do celu.

Biorąc pod uwagę to, iż autorem filmu jest Todd Phillips, zaś jedną z głównych ról zagrał Zach Galifianakis, można by przypuszczać, iż możemy mieć tutaj do czynienia z filmem bardzo podobnym do "Kac Vegas". Jednak takie upraszczanie sprawy może być mylne. Film być może będzie wykorzystywał wiele sprawdzonych patentów, zaś główną osią fabuły jest prawdziwa przyjaźń pomiędzy bohaterami o zupełnie odmiennych charakterach, to jednak film wcale nie musi być kalką "Kac Vegas". Jednak jak będzie naprawdę, to okaże się po seansie kinowym. 

Zainteresowanych zachęcam do przeczytania ciekawego tekstu na Stopklatce pod tym adresem: http://www.stopklatka.pl/







Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Medium" - kolejny film Clinta Eastwooda

Niedawno w sieci zadebiutował zwiastun kolejnego filmu Clinta Eastwooda, pt. "Hereafter". Jest to opowieść o doświadczaniu śmiertelności przez trzech głównych bohaterów filmu. Pierwszym jest George Lonegan (Matt Damon) który gra robotnika posiadającego dar kontaktowania się z duchami zmarłych osób. Drugą osobą jest francuska reporterka Marie LeLay (Cecile De France), która ociera się o śmierć w wyniku kataklizmu. Trzecią jest chłopiec uczęszczający do londyńskiej szkoły któremu umarła bliska osoba.  Po tym doświadczeniu desperacko domaga się odpowiedzi na fundamentalne pytania. Losy bohaterów będą się przeplatać prowadząc do zmiany ich życia na zawsze.

Pomimo, iż w tym roku Clint Eastwood obchodził 80-te urodziny (Wszystkiego Najlepszego) to jednak ani myśli iść na zasłużoną emeryturę. Dopiero co nie dawno mogliśmy oglądać "Invictus - Niepokonany" a już będziemy mogli obejrzeć kolejny obraz. Widać, iż nie poszedł drogą jaką wybrał Gene Hackman czy Sean Connery, którzy ogłosili iż idą na emeryturę i nie będą już występować w kolejnych filmach. Kręcenie filmów sprawia Clintowi Eastwoodowi po prostu przyjemność. Być może receptą na długowieczność oraz dobrą formę jest robienie tego co się po prostu lubi. Biorąc pod uwagę, iż Clint Eastwood zawsze potrafi tworzyć filmy które nigdy nie zniżają się poniżej określonego wysokiego poziomu, to tym razem możemy się spodziewać filmu co najmniej dobrego. Premiera w Polsce jest przewidziana na 28 stycznia 2011 roku.










Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Drive Angry" - kolejna akcja w 3D

W sieci zadebiutował zwiastun najnowszego filmu "Drive Angry" w którym Nicolas Cage wciela się w nie jakiego Miltona, który pragnie powstrzymać sektę fanatyków którzy nie dość, że zamordowali jego córkę, to jeszcze chcą zrobić to samo z jego małą wnuczką. Wraz z nim do akcji przyłącza się seksowna kelnerka Piper (Amber Heard), która postanawia mu pomóc w wykonaniu zadania. Jednak sekta fanatyków to nie jedyne zmartwienie Miltona. Po piętach naszych bohaterów depczą także policja oraz tajemniczy morderca znany także jako "The Accountant" (William Fichtner) czy Księgowy (tłumaczenie może ulec zmianie przez dystrybutora).

Zapowiada się kolejny sensacyjny pokaz fajerwerków, który oczywiście zgodnie z obowiązującą modą został nakręcony w 3D. Będziemy mieli tutaj zapewne do czynienia z dużą ilością akcji oraz sił nadprzyrodzonych. Szkoda tylko, że Cage gra raczej w blockbusterach a nie w jakimś bardziej ambitnym obrazie. Jednak, czasem człowiek po prostu woli obejrzeć film który dostarcza rozrywki i nie wymaga zbyt wielkiego wysiłku intelektualnego.Światowa premiera jest zapowiedziana na 11 luty 2011 roku.





Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Zwiastun "Prawdziwego męstwa", czyli nowy film braci Coen

W sieci zadebiutował zwiastun najnowszego filmu braci Coen pt. "True Grit". Tym razem jest to western, opowiadający historię czternastoletniej dziewczynki Mattie Ross's (Hailee Steinfeld), której ojciec został zamordowany przez bandytę Tom'a Chaney'a (Josh Brolin). Dziewczynka postanawia sama zadbać o sprawiedliwość i wynajmuje jednookiego, mającego lekki problem z alkoholem szeryfa Rooster'a Cogburn'a (Jeff Bridges). Jednak muszą się spieszyć, ponieważ Chaney'a ścigana niejaki LeBoeuf (Matt Damon), który chce go pojmać i zabrać do Teksasu, gdzie ma odpowiedzieć za zamordowanie innej osoby. Premiera w USA jest wyznaczona na 25 grudnia 2010 roku. Kiedy zawita na nasze ekrany? Jak na razie nie wiadomo. Widać, że po "To nie jest kraj dla starych ludzi" z 2007 roku, bracia Coen nie do końca zrezygnowali z klimatów około westernowych. W końcu akcja tamtego filmu, pomimo, iż działa się w czasach bardziej nam współczesnych, to jednak nasuwała skojarzenia z westernami. Był przecież szeryf, dużo piasku, bandyci pod postacią handlarzy narkotyków. Ciekawe jakim tym razem tropem pójdą twórcy? Czy w stronę thrillera czy może bardziej w stronę komedii. Przekonamy się o tym w wkrótce.




Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Dr House - pierwszy sezon do kupienia w kioskach

Już 7 października rusza nowa kolekcja w ramach której będzie można nabyć pierwszy sezon kultowego serialu "Dr House". Kolekcja ta będzie się składać z pięciu książeczek wydawanych co tydzień. Każda będzie zawierała płytę DVD z odcinkami oraz książeczkę z informacjami na temat serialu. Cena książeczki z filmem wynosi 14,99 zł. Więcej szczegółów można znaleźć pod tym adresem. Warto wspomnieć, że już jakiś czas temu serial ten można było nabyć w Gazecie Wyborczej. Jeśli chodzi o parametry techniczne to najprawdopodobniej będą to płyty DVD 9, zaś serial będzie zawierał do wyboru lektora oraz napisy. Niestety skompletowanie kolekcji z Wyborczej było bardziej opłacalne. W Media Markt sezon kosztuje około 100 zł, więc może się nadal opłacać. Jeśli ktoś przegapił, to teraz ma szansę nadrobić zaległości.


Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"Tron: Dziedzictwo"

Wiele osób może nawet nie pamięta filmu "Tron" z 1982 w reżyserii Stevena Lisbergera. Być może wielu osób, którzy czytają ten posta, nie było wtedy na świecie. Chociaż sam nie widziałem w całości tego filmu, zaś to co oglądałem było baaardzo dawno temu, to jednak pamiętam jedno. Akcja tego filmu w części działa się w rzeczywistości wirtualnej. Jak na tamte czasy to było naprawdę coś. I to wiele ile lat, zanim powstał "Matrix". Jeśli chodzi o fabułę, to głównym bohaterem jest młody informatyk Kevin Flynn (Jeff Bridges), który postanawia włamać się do systemu informatycznego firmy ENCOM którego był pracownikiem, po to aby udowodnić iż bezprawnie firma przywłaszczyła sobie autorstwo programów które on napisał. Jednak zostaje on przeniesiony do cybernetycznego świata komputerów. Dziś zaś wchodzi na ekrany kin sequel pod tytułem "Tron: Dziedzictwo" ("TRON: Legacy"). Ponownie będziemy mogli zobaczyć cybernetyczny świat komputerów, w którym Sam Flynn (Garrett Hedlund) wraz z ojcem Kevinem (ponownie Jeff Bridges) oraz jego powierniczką Quorrą (Olivia Wilde) będą przeżywać fantastyczne przygody. Ale czy na pewno będą one fantastyczne to się okaże. Oczywiście, jak na taką superprodukcję przystało, film będzie w 3D, zaś jego premiera w Polsce jest wyznaczona na 31 grudnia 2010 roku. Aby umilić oczekiwanie oraz zaostrzyć trochę apetyt, poniżej można obejrzeć zwiastuny tej produkcji.









Plakat: http://www.movieposterdb.com/

"The Social Network" nadchodzi wielkimi krokami

Najnowszy film Davida Finchera który opowiada o kulisach powstania Facebooka, czyli największego na świecie portalu społecznościowego zapowiada się interesująco. Dziś miała miejsce premiera w USA. My zaś musimy poczekać na premierę do 15 października. Wokół Facebooka ostatnimi czasy narosło wiele kontrowersji, głównie związanych z zasadami dotyczącymi ochrony danych i prywatności. Jego autor, czyli Mark Zuckerber, jest oskarżany o naruszenie praw autorskich przy tworzeniu portalu oraz nieczyste zachowania wobec swoich kolegów ze studiów. Wygląda na to, iż historia powstania giganta posiada wiele ciemnych kart, a co za tym idzie, stanowi świetny materiał na film. Jeśli do tego dodamy Davida Finchera jako reżysera, to mamy prawo spodziewać się naprawdę trzymającego w napięciu obrazu. Oby nadzieje nie zostały zawiedzione.







Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Rewolucja 3D?

Ostatnio wiele się mówi na temat 3D. Wielcy producenci wieszczą wszędzie gdzie się da, iż jesteśmy oto świadkami nadchodzącej rewolucji. Czy jednak tak jest naprawdę? Czy 3D jest naprawdę nową technologią? Czy ta technologia wprowadza naprawdę coś nowego do prezentowanych na ekranie historii? Warto się nad tym zastanowić, ponieważ nie zawsze musimy się zgadzać z tym co mówią nam wielkie koncerny.

Czym jest 3D? Jest to technika polegająca na tym, iż tworzy się iluzje głębi na ekranie. Film ma dodany trzeci wymiar i mamy wrażenie, iż poszczególne obiekty znajdują się od nas bliżej bądź dalej. Jednak technika 3D jest prawie tak samo stara jak samo kino. Pierwszą poważną datą jaka się tutaj pojawia, jest rok 1890, w którym pewien brytyjski wynalazca William Friese-Greene opracował technologię, która pozwalała na wyświetlanie filmów w 3D. Polegało to na tym, iż miały być wyświetlane obok siebie dwa jednakowe filmy, zaś widz miał założyć specjalne okulary stereoskopowe, dzięki którym można było uzyskać efekt 3D. Później, pod koniec XIX i na początku XX wieku, zaczęto rozwijać tą technologię. Już w roku 1900 Frederick Eugene Ives opracował kamerę z dwoma obiektywami do kręcenia filmów w 3D. W 1915 zastał zaprezentowany przez Edwins S. Portera oraz Williama E. Waddella pierwszy pokaz fotografii wykonanych w technice anaglifu. Polega ona na tym, iż dwa identyczne zdjęcia są od siebie odrobinę przesunięte względem siebie w poziomie, zaś każde z nich ma inny odcień, najczęściej czerwony i turkusowy bądź zielony. Aby zaobserwować efekt 3D, trzeba założyć okulary, w którym jedna soczewka jest w kolorze czerwonym, zaś druga w turkusowym bądź zielonym. Jednak na pierwszą płatną projekcję trzeba było poczekać do 27 września 1922 roku. Wtedy to, w Los Angeles zaprezentowano film pt. "Power of Love" wykonany w technice anaglifu. Do jego oglądania były więc potrzebne okulary z soczewkami w różnych kolorach dla każdego oka. Jednak pierwsze filmy 3D nie odniosły sukcesu komercyjnego, zaś sama idea 3D została odstawiona do lamusa na jakiś czas.

Złota era filmów 3D miała miejsce w latach 1952-1955. Był to okres gdy w USA następował duży rozwój nowego medium, czyli telewizji. Producenci zauważyli, że coraz mniej jest sprzedawanych biletów do kina. Postanowili więc jakoś temu zaradzić. Wpadli na pomysł powrócenia do technologi 3D. Zapowiadano rewolucję która miała na zawsze odmienić oblicze kina. Za początek złotej ery uważa się premierę filmu pt. " Bwana Devil", który był pierwszym filmem kolorowym wykonanym w technice stereoskopii.



Hitem z tego okresu był horror "House of Wax" oraz thriller "Man in the Dark" z 1953 roku. Oba były pierwszymi filmami 3D które posiadały dźwięk w systemie stereo.





Jednak w kolejnych latach wpływy z filmów 3D zaczęły szybko topnieć. Producenci zaczęli odchodzić powoli od pomysłu kręcenia filmów w technice trójwymiarowej. Widocznie widzom jakoś znudziła się ta nowinka, zaś technika 3D w filmie znów popadła w pewnego rodzaju zapomnienie. Warto jednak zwrócić uwagę na to, iż w tamtym czasie technologia 3D nie była tak zaawansowana jak teraz i nie potrafiła zaoferować widzowi wysokiej jakości. Ponowne zainteresowanie techniką 3D nastąpiło w latach 80. XX wieku. Jednym z przejawów ponownego zainteresowania 3D jest horror "Parasite" czyli "Pasożyt" z 1982 roku. Jako ciekawostkę można podać fakt, iż film ten jest pierwszym w którym zagrała Demi Moore.



Innym jest filmem jest "Kapitan EO" z 1986 roku. Jest to film s-f z Michaelem Jacksonem, który był wyświetlany w Disneylandach.



Warto wspomnieć o filmach 3D produkcji radzieckiej takich jak „Zabawy zwierząt” i „Paradę atrakcji”.

W 1986 roku nastąpiła premiera technologii IMAX 3D. Jednak te wydarzenia nie wpłynęły znacząco na popularyzację 3D, zaś sama technologia była traktowana jako nowinka. Dopiero ostatnimi laty, postęp techniki pozwolił na jej udoskonalenie, aby można było uzyskać lepszą jakość. Za początek obecnej fali 3D można uznać pierwszy pełnometrażowym film animowany w 3D czyli "Ekspres polarny' w reżyserii Roberta Zemeckisa z 2004 roku.



Jednak nikt nie ma wątpliwości jaki film jest tak naprawdę sprawcą obecnej inwazji filmów 3D. Oczywiście że "Avatar" z 2009 roku w reżyserii Jamesa Camerona. Epicka opowieść o konflikcie między ludźmi a rasą Na'vi na odległej Pandorze przyniosła na całym świecie 2,7 miliarda dolarów. Jest to najbardziej kasowy film w historii kina.



Taki imponujący wynik musiał dać szefom wytwórni oraz producentom wiele do myślenia. I co wymyślili? Ano ogłosili rewolucję i nową erę w filmie. Czy to nie brzmi znajomo? Rozkręcona do monstrualnych rozmiarów kampania reklamowa ma nakłonić widzów do wydawania pieniędzy na droższe bilety na seanse 3D. 3D stało się celem samym w sobie. Wystarczy zrobić film w 3D i sukces murowany. Więc nie trzeba zaprzątać sobie głowy takimi drobnostkami jak historia, reżyseria czy aktorstwo. Można nakręcić byle jaką kichę a ludzie i tak pójdą. Takie chyba jest obecnie przeświadczenie producentów i szefów studiów filmowych. Jednak ludzie nie dają się na to nabrać. O ile "Avatar" jest naprawdę dobrym filmem, to o innych produkcjach nie można już tego powiedzieć. "Alicja w krainie czarów" Tima Burtona nie została już zbyt przychylnie przyjęta przez krytyków. Jednak swoje zarobiła. Podobnie było ze "Starciem Tytanów". Film który pierwotnie był kręcony techniką tradycyjną, pod wpływem obecnej mody, został przekonwerterowany do 3D. Mimo, iż został on nieprzychylnie przyjęty przez krytykę okazał się sukcesem finansowym. Jednak pozostałe zaliczyły klapę. I raczej trudno się dziwić, skoro były to filmy słabe, jak np. "Psy i Koty: Odwet Kitty” oraz „Step Up 3D”.

Jaka będzie przyszłość? Tego nikt nie może przewidzieć na 100%. Czy obecna "rewolucja" podzieli los tej z lat 50. XX wieku? Tego nie można wykluczyć. Jednak obecny poziom techniki pozwala na osiągnięcie naprawdę wysokiej jakości, która zapewni widzowi satysfakcję. Jednak w moim odczuciu, największym problemem jest to, iż trzeba zakładać okulary. To one mogą sprawić, iż 3D może się nie przyjąć. O ile w kinie każdy widz dostanie swoją parę, o tyle w domu może być problem. Mamy super wypasiony telewizor 3D, a tylko dwie pary okularów. Jeśli byśmy chcieli oglądać film w większym gronie, to zacznie się problem. Nie bez znaczenia jest też to, iż wiele osób z wadą wzroku może w ogóle nie doświadczyć efektu trójwymiarowego. Pomimo, iż technologia znacznie poszła do przodu, to jednak wiele osób może doświadczyć negatywnych skutków długotrwałego oglądania 3D, w postaci np. bólów głowy bądź oczu. Ponadto, ważnym czynnikiem są ceny, zarówno biletów jak i sprzętu do oglądania 3D. Ceny biletów na seans 3D są droższe od tradycyjnych. Gdy idzie się raz kiedyś, to można zapłacić. Jednak gdy idziemy całą rodziną, to cena takiej wyprawy może nieźle dać po kieszeni. Może to spowodować, że na dłuższą metę widzowie będą częściej wybierać zwykłe seansy. Poza tym, ceny sprzętu np. telewizorów są też bardzo wysokie. Taki telewizor obecnie kosztuje ok. 8 tysięcy złotych, zaś para specjalnych okularów ok 500 złotych. Filmy 3D na blu-ray także często wymagają specjalnych odtwarzaczy, które są droższe od tradycyjnych. Niekiedy np. w PS3, możliwość oglądania filmu 3D może być włączona dzięki aktualizacji oprogramowania. Może się pojawić problem z kompatybilnością okularów, co może oznaczać, że do filmów będziemy potrzebować jednych a do np. gier innych okularów. Oznacza to dodatkowe wydatki. Zaś filmów 3D jest mimo wszystko mało. Pewnym rozwiązaniem może być oferowana przez telewizory 3D możliwość przerabiania obrazu 2D do 3D. Jednak taka możliwość nie przynosi takich efektów, jakie można obserwować w filmach specjalnie stworzonych w technologii 3D. Ale zawsze jest to jakieś rozwiązanie, zaś technikę można w przyszłości rozwinąć.

Warto się także zastanowić, co 3D wnosi nowego do historii prezentowanych w filmie. Wielu może powiedzieć, że nic specjalnego. Natomiast to właśnie historie są w filmie najważniejsze. Bez dobrego reżysera, scenarzysty, aktorów i tak dalej, film z nawet największą "głębią" będzie po prostu kichą. Mając do wyboru „Step Up 3D” i "Incepcję" w 2D, to jednak wybrał bym ten drugi. Jak pisałem wcześniej, producenci oraz szefowie wytwórni zdają się tego nie rozumieć. Ludzie wydając na bilet oczekują rozrywki ma jakimś poziomie. 3D dla widzów może stać się niczym więcej jak tylko efektowną sztuczką, którą mogą się szybko znudzić.

Jednak rewolucja 3D może mieć zupełnie inną postać, niż by mogło się wydawać. Dziś ma postać np. całkiem niepozornego urządzenia firmy Nintendo. Mowa o ich najnowszej przenośnej konsolce Nintendo 3DS. Dlaczego o niej wspominam? Ano dlatego, iż 3D pojawiające się w nazwie wcale nie jest przypadkowe. Otóż konsolka ta, pomimo iż ma układy z przed kilku lat, posiada ekran potrafiący tworzyć obraz 3D bez potrzeby zakładania jakichkolwiek okularów. Potrafi to, do czego jakiś Sony bądź Panasonic wymaga okularów za jakieś niebotyczne sumy. I właśnie to może być początkiem prawdziwej rewolucji oraz przełomu. Co prawda sprawdza się na małym ekranie, jednak trwają prace na tym, aby wysoką jakość można było uzyskać także na dużych ekranach. Na Tajwanie powstały już telewizory LCD 3D nie wymagające okularów. Co ciekawe, ich ceny mają być jedynie ok. 10% wyższe od tradycyjnych telewizorów. Na podobnymi rozwiązaniami pracuje także Sharp. I tutaj może czaić się prawdziwa rewolucja oraz przełom. Te rozwiązania sprawią, iż obecne techniki wymagające okularów mogą szybko przejść do lamusa. Oznacza to, iż obecna kampania wielkich koncernów, które namawiają do np. kupowania drogich telewizorów i okularów, jest niczym innym jak próbą wyciągnięcia z kieszeni jak największej ilości pieniędzy. Jednak w którą stronę to wszystko się potoczy pokaże czas. Najważniejsze jest jednak to, żeby filmy były po prostu jak najlepsze, nie ważne czy są "głębokie" czy "płaskie".


foto: 1. Dominic's pics / Dominic Alves, 
http://www.flickr.com/photos/ 
2. popculturegeek.com from Los Angeles, California, derivative work: Dancter (talk),
http://en.wikipedia.org/wiki/

źródła: http://www.pcworld.plhttp://fullhd3d.panasonic.eu, http://film.onet.plhttp://en.wikipedia.org/wiki/Nintendo_3DShttp://technologie.gazeta.plhttp://nt.interia.pl/http://www.newsweek.pl, http://biznes.gazetaprawna.pl,


Antologia "Obcy" w listopadzie na Blu-ray


Na listopad 2010 roku została zapowiedziana w Polsce premiera Antologii kultowej serii "Obcy" na płytach Blu-ray. Wydanie zapowiada się naprawdę imponująco. Wydanie zachodnie będzie zawierało sześć płyt. Każdy z filmów będzie dostępny, podobnie jak na DVD, w dwóch wersjach do wyboru, czyli wersji kinowej jak i specjalnej. Jednak chyba najważniejszą wiadomością dla fanów jest to, iż sam James Cameron zabrał się do gruntownego odrestaurowania drugiej części kosmicznej sagi. Dzięki temu film, który na DVD wygląda nie najlepiej, specjalnie dla wydania Blu-ray zostanie gruntownie oczyszczony z  tzw. ziarna. Natomiast od ilości dodatków może się zakręcić w głowie
Efekty prac oraz zawartość poszczególnych płyt możecie zobaczyć pod tym linkiem. Serdecznie polecam.

Plakat: http://www.movieposterdb.com/

Al Pacino

Filmowa kariera Ala Pacino która zaczęła się w latach sześćdziesiątych XX wieku zaowocowała zarówno rolami które na stałe weszły do historii kina, jak i rolami które dziś może są trochę zapomniane, co nie oznacza wcale że są one mniej interesujące. Jednak jedno nie ulega dyskusji; Al Pacino jest jednym z najbardziej utalentowanych aktorów w historii kina. Jest aktorem, który jak mało kto potrafi wcielać się w zupełnie od siebie odmienne postacie i wypadać wprost rewelacyjnie. Można czasami odnieść wrażenie, że to po prostu dwie różne osoby. Jak to możliwe? Nasuwa się tylko jedna odpowiedź. Bo to po prostu Al Pacino. Jednak zacznijmy od początku.

Al Pacino, a właściwie Alfredo James Pacino, urodził się 25 kwietnia 1940 roku w Nowym Jorku. Pochodzi z włoskiej rodziny która swoje korzenie ma na Sycylii w mieście... Corleone z którego pochodzili jego dziadkowie. Był jedynym dzieckiem Salvatore i Rose Pacino. Ojciec zajmował się sprzedażą ubezpieczeń, zaś matka zajmowała się domem. W wieku dwóch lat doszło do rozwodu. Jednak od małego Al lubiła odgrywać scenki z filmów które sam obejrzał wraz z matką. W szkole zaś często występował w przedstawieniach.Źródła podają, iż po obejrzeniu inscenizacji "Mewy" Czechowa podjął decyzję o tym, iż chce zostać aktorem. Dostał się do prestiżowej szkoły High School of Performing Arts. Jednak jej nie ukończył. Opuścił szkołę w wieku 17 lat i zaczął zajmować się różnymi drobnymi pracami. Po jakimś czasie udało mu się zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, aby wystarczyło na czesne w szkole aktorskiej Herbert Berghof Studio. W tym samym czasie podejmował się pierwszych prób aktorskich i reżyserskich na deskach teatrów off-broadwayowskich. Już wtedy zdołał zdobyć uznanie. Zaś w roku 1966 został przyjęty do prestiżowej szkoły aktorskiej Lee Strasberg Actors' Studio.

PRZEGLĄD NAJWAŻNIEJSZYCH FILMÓW

Warto pamiętać, iż Al Pacino zaczynał właściwie jako aktor teatralny. Pierwszymi poważnymi sukcesami był występ w spektaklu "The Indian Wants the Bronx" który przyniósł mu nagrodę Obie dla najlepszego aktora sezonu 1967/68. Zaś rola w "Does the Tiger Wear a Necktie?" przyniosła mu prestiżową nagrodę Tony.

Debiut kinowy Ala Pacino miał miejsce w 1969 roku w filmie "Me, Natalie" którego reżyserem był Fred Coe.



Jednak rola w filmie "Narkomani" była rolą która się preludium wielkiej kariery. Jest to pierwszy film w którym Al Pacino zagrał główną rolę. Zagrał on postać narkomana, buntownika i outsidera. Postać która jest rozdzierana wewnętrznymi sprzecznościami.



To właśnie dzięki tej roli Coppola odkrył wtedy młodego aktora i postanowił go obsadzić w swoim nowym filmie pod tytułem "Ojciec chrzestny" z 1972 roku, opowiadającym historię mafijnej rodziny Corleone. Al Pacino miał zagrać rolę Michaela Corleone, najmłodszego syna Vita Corleone. Niewiele brakowało, a w tę rolę mógł wcielić się ktoś zupełnie inny. Do zagrania tej roli rozważano takich aktorów jak Warren Beatty, Jack Nicholson, Dustin Hoffman. Podjęto także rozmowy z Robertem Redfordem, Martinem Sheenem i Ryanem O'Nealem. Producenci kręcili nosem na propozycję aby wybrać Ala Pacino. Uważano iż jest za niski i za mało przystojny. Jednak upór Coppoli który zagroził rezygnacją z reżyserii skłonił ich do wybrania właśnie mało znanego wtedy Pacino. Jak później się okazało, wybór Coppoli był jak najbardziej trafny. Rola ta przyniosła Pacino pierwszą nominację do Oskara. Od tej pory zaczęła się dla Pacino wielka aktorska kariera. Jednak jak sam stwierdził po latach w jednym z wywiadów, myślał iż zostanie odsunięty od grania w tym filmie. Jadnak nakręcona scena zabójstwa szefa policji, która bardzo przypadła do gustu producentom, pozwoliła mu na pozostanie w obsadzie filmu.



Po ogromnym sukcesie "Ojca chrzestnego", nastąpiła seria kolejnych sukcesów. Kolejnym filmem w jakim zagrał był film "Serpico" z 1973 roku którego reżyserem jest Sidney Lumet . W filmie tym Al Pacino wcielił się w rolę nieprzekupnego policjanta Franka Serpico. Za tę rolę otrzymał koleją nominację do Oskara, jednak tym razem statuetki nie otrzymał.


W tym samym roku wystąpił także w filmie Schatzberga "Strach na wróble" u boku Gena Hackmana. Obaj wcielili się w rolę włóczęgów u zupełnie odmiennych charakterach.


W roku 1974 Al Pacino ponownie wcielił się w rolę Michaela Corleone w filmie "Ojciec chrzestny II". Tym razem także nie obyło się bez nominacji do Oskara. Niestety nie otrzymał on statuetki. Do tej roli powróci jeszcze raz w filmie "Ojciec chrzestny III' z 1990 roku.





Kolejny wielkim sukcesem okazała się rola w filmie wyreżyserowanym przez Sidneya Lumeta pt. "Pieskie popołudnie". W filmie tym, opartym na faktach, Al Pacino wcielił się w rolę homoseksualisty Sonny'ego Wortzika który wraz z Salem napadają na bank. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem.  Okazuje się, iż w banku nie ma pieniędzy. Biorą więc zakładników i zaczynają negocjacje z policją. Rola ta przyniosła kolejną nominację do Oskara, która nie przyniosła jednak statuetki. 


Jednak pasmo sukcesów nie trwało wiecznie. Dużym niepowodzeniem okazał się udział w melodramacie będącym luźną adaptacją powieści Remarque'a pt. "Bobby Deerfield" z 1977 roku. Film opowiada historię miłości pomiędzy kierowcą wyścigowym Bobbym Deerfieldem a chorą Lillian Morelli.



Kolejną rolą która przyniosła nominację do Oskara była rola adwokata Arthura Kirklanda w filmie Normana Jewisona "...i sprawiedliwość dla wszstkich" z 1979 roku.


Jednak po tym filmie nastał gorszy okres w karierze. Trwający praktycznie przez całe lata 80. Słabo zostały przyjęte filmy Williama Friedkina "Zadanie specjalne" z 1980 roku a także Hugh Hudsona "Rewolucja" z 1985 roku. Także film "Autor! Autor!" z 1982 roku w reżyserii  Arthura Hillera nie okazał się wielkim sukcesem.






Chyba jedynym filmem z tamtego okresu który odniósł sukces był "Człowiek z blizną" z 1983 roku w reżyserii Briana De Palmy. W filmie tym Al Pacino stworzył bardzo charakterystyczną postać pochodzącego z Kuby kryminalisty Tony'ego Montany, który wspina się na szczyt narkotykowego imperium. Do dziś ten film utrzymuje status wręcz kultowego, oddającego ducha lat 80. Jednak nie przypadł on krytykom do gustu.



Porażki te doprowadziły do sytuacji w której Al Pacino zastanawiał się na zakończeniem kariery. W tym okresie na prawie cztery lata wrócił do grania ról teatralnych. Jednak powrócił na ekrany w 1989 roku w filmie Harolda Beckera pt. "Morze miłości" w którym zagrał postać zgorzkniałego policjanta Franka Kellera.



Jednak okres lat 90. okazał się bardziej łaskawy. Za rolę Franka Slade'a w filmie Martina Bresta pt. "Zapach kobiety" otrzymał jak na razie jedyną statuetkę Oskara. Lepiej jednak późno niż wcale. Gdyby dalej nominacje kończyły by się bez statuetki, to pewnie by otrzymał Oskara za całokształt twórczości. Za tę rolę otrzymał także Złoty Glob.



Dobrym przyjęciem okazał się film "Frankie i Johnny" z 1991 roku w reżyserii Garry'ego Marshalla.




Wielkimi sukcesem okazała się ponowna współpraca z Brianem de Palmą przy filmie "Życie Carlita" z 1993 roku.




Świetną kreację stworzył także razem z Johnnym Deppem
w filmie pt. "Donnie Brasco" z 1997 roku Mike'a Newella.



Al Pacino nakręcił także dwa filmy z Michaelem Mannem, a były nimi "Gorączka" z 1995 roku i "Informator" z 1999 roku. Film "Gorączka" był w praktyce pierwszym w którym Al Pacino zagrał z Robertem De Niro. Co prawda zagrali z "Ojcu chrzestnym II" jednak nie wystąpili razem w ani jednej scenie.





Bardzo ciekawą kreację stworzył w filmie "Adwokat diabła" z 1997 roku. W filmie tym wcielił się w postać demonicznego Johna Miltona, który pragnie zawładnąć młodym adwokatem Kevinem Lomaxem granym przez Keanu Reevesa. W 1999 roku wystąpił także w filmie Oliviera Stone'a "Męska gra" w którym wcielił się w charyzmatycznego trenera drużyny Miami Sharks.





Pierwsza dekada XXI wieku dla Ala Pacino upłynęła pod znakiem zarówno filmów artystycznych jak i typowo komercyjnych. Rok 2002 przyniósł aż trzy filmy a udziałem Ala Pacino. "Simone" w reżyserii Andrew Niccola to lekka komedia opowiadająca perypetie producenta filmowego którego opuszcza gwiazda mająca zagrać główną rolę w jego filmie. Wpada jednak na pewien pomysł.


Kolejnym filmem jest "Ludzie, których znam" w którym wcielił się w postać legendarnego reportera po przejściach. W filmie tym wystąpił u boku Kim Basinger. Film ten jednak nie został zbyt entuzjastycznie przyjęty przez publiczność.


Zaś kolejny film to "Bezsenność" w reżyserii Christophera Nolana. W filmie tym Al Pacino wciela się w doświadczonego policjanta Willa Dormera, który nie dość że ma kłopoty wydziałem wewnętrznym, to jeszcze dostaje śledztwo ws. morderstw które zostały popełnione na Alasce, za kołem podbiegunowym. Trafia akurat na okres, gdy trwa tzw. dzień polarny, czyli nie zachodzi w ogóle słońce, co prowadzi do problemów ze snem. W filmie tym wystąpił obok Robina Williamsa. Film naprawdę jest ciekawy i wart obejrzenia.



W roku 2002 wystąpił w filmie "Rekrut" wraz z Colinem Farrellem. Film ten jest dramatem szpiegowskim w którym Pacino wciela się w postać szkoleniowca CIA który chce zwerbować do Agencji nowego rekruta.



Ciekawą postać zagrał w mini serialu pt. "Anioły w Ameryce" z 2003 roku. Za tę role otrzymał nagrodę Złoty Glob za najlepszą rolę w miniserialu lub filmie telewizyjny.



Jednak Pacino nie zapomniał o swojej pasji do dzieł Szekspira. W 2004 roku wystąpił w ekranizacji wywołującej do dziś kontrowersje i oskarżenia o antysemityzm "Kupca weneckiego". Pacino wspaniale wcielił się w postać Shylocka.



W roku 2005 wystąpił w filmie "Podwójna gra" wraz z Matthew McConaughey'em. Film jest dramatem z pogranicza sportu oraz hazardu. Swoją drogą ciekawa kombinacja.



Jednak później nastąpiła seria gorszych lub co najmniej średnich filmów. Taką sobie kreację stworzył w  filmie Stevena Soderbergha "Ocean's 13". Pacino wcielił się w postać Willy'ego Banka, właściciela kasyna który oszukał jednego z kompanów Danny'ego Ocean'a i spółki. Dalszy rozwój wypadków łatwo przewidzieć. 


W roku 2007 i 2008 Al Pacino wystąpił dwóch raczej kiepskich filmach Jona Avneta. Pierwszy to "88 minut". Jest to thriller w którym wciela się w postać Dr Jacka Gramma, psychologa, który przez telefon dowiaduje się iż pozostało mu 88 minut życia.


O ile wcześniejszy film da się jeszcze obejrzeć, to film "Zawodowcy" to naprawdę kiepski thriller. W filmie tym  Al Pacino występuje wraz z Robertem De Niro. Wcielają się oni w policjantów ścigających seryjnego mordercę. Chyba jedyną atrakcją jest kolejny wspólny występ z Robertem De Niro. Jednak co z tego, skoro obaj panowie nie mają zbytnio czego zagrać. Za obie role Al Pacino dostał nominację do Złotych Malin. To chyba już nic więcej nie trzeba dodawać.


I kiedy mogło się wydawać, iż pechowa seria może się dalej ciągnąć, w 2010 roku Al Pacino wystąpił w filmie wyprodukowanym na zlecenie sieci HBO pt. "You Don't Know Jack" w reżyserii Barry'ego Levinsona. W filmie tym Al Pacino wcielił się w rolę Dr Jacka Kevorkiana, zwanym także jako Doktor Śmierć. Dr Kevorkian jest wielkim zwolennikiem eutanazji, który spowodował ogólnonarodową debatę na ten temat w USA. Pacino zagrał tą postać wprost rewelacyjnie. Pokazał, iż ma jeszcze coś do zaoferowania publiczności. Pokazał także, iż ostatnie filmy były jedynie wypadkiem przy pracy.



PODSUMOWANIE

Przedstawione wyżej zestawienie najważniejszych filmów w karierze Ala Pacino wyraźnie wskazuje, iż można w niej znaleźć filmy wybitne, które przeszły do historii kina lecz trafiały się także filmy co najmniej średnie lub wręcz po prostu słabe. Jednak na podstawie tej filmografii można powiedzieć, iż nader często wcielał się w postacie samotników bądź buntowników.  Często grywał gangsterów. Jednak w tym wypadku wachlarz postaci był bardzo szeroki. Od spokojnych, wręcz zimnych jak w "Ojcu chrzestnym", po bardzo impulsywnych jak w "Człowieku z blizną". Często także wcielał się stróżów prawa. Można także zauważyć, iż od końca lat 80. często grywał postacie doświadczone przez życie, często zgorzkniałe bądź cyniczne. Świetnym przykładem jest tutaj oskarowa rola w "Zapachu kobiety". To chyba właśnie znak rozpoznawczy gry Ala Pacino. Jak wspomniałem na początku, potrafi się on wcielić w zupełnie odmienne postacie bez najmniejszego problemu. Jeśli tylko ma odpowiedni materiał potrafi ożywić na ekranie postać która na długo zapada w pamięć. W tym roku przypadały siedemdziesiąte urodziny. Miejmy nadzieję, iż w kolejnych latach jeszcze nie raz udowodni, iż nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Czego niemu i widzą życzę.

foto: detengase / Thomas, http://www.flickr.com/photos/12471546@N04/2177385375/
Plakaty: http://www.movieposterdb.com/
źródła: filmweb.pl, Wikipedia, film.onet.pl