Nie taki "Diabeł" straszny jak go malują

Jak jest horror, to często musi być Diabeł. A jak już jest Diabeł, to musi się stać coś złego. A jeśli na dodatek Diabeł osobiście się fatyguje po duszę złych ludzi, to można uznać ten fakt za wyróżnienie dla potępionych. W końcu trzeba sobie zasłużyć, aby zaskarbić sobie Jego uwagę. Tym razem będziemy mieli do czynienia z dość dużym stężeniem złych ludzi na metr kwadratowy. Akcja bowiem dzieje się we windzie, do której wchodzą ludzie którzy mają co nieco na sumieniu. Winda oczywiście niespodziewanie zatrzymuje się pomiędzy piętrami w takim miejscu, do którego bardzo trudno się dostać służbom ratowniczym. Z biegiem czasu w windzie zaczynają się dziać coraz dziwniejsze rzeczy, których ofiarami padają nie tylko jego pasażerowie.

M. Night Shyamalan od czasu rewelacyjnego "Szóstego zmysłu" z 1999 roku raczej nie miał równie spektakularnych sukcesów. O ile "Znaki' czy "Osada" były filmami raczej przeciętnymi o tyle w kolejnych latach jego kariera zaczęła staczać się po równi pochyłej. Przykładem może być "Kobieta w błękitnej wodzie", czy "Zdarzenie" za które otrzymywał nominacje do Złotej Maliny. Jednak dopiero za "Ostatniego Władcę Wiatru" udało mu się zdobyć "upragnioną" statuetkę. W przypadku filmu "Diabeł" Shyamalan jest producentem, jednak studio Universal raczej nie pałało chęcią chwalenia się tym faktem. I pomyśleć, że w 1999 roku został uznany za bardzo obiecującego reżysera kina grozy, którego czeka wielka kariera.

Wracając do samego filmu, to jest on raczej bardzo przeciętny żeby nie powiedzieć słaby. Prawie wcale nie odczuwa się napięcia, zaś atmosfera grozy jest budowana typowymi środkami, takimi jak gasnące nagle światło. Pomimo, że akcja dzieje się w większości we windzie, to nawet nie za bardzo czuć atmosferę uwięzienia. Także aktorzy wypadli bardzo słabo, czego efektem jest to, że zamiast ataku serca ze strachu można dostać raczej ataku ziewaczki.  Stworzone przez nich postacie są płaskie i bez wyrazu. Motyw polegający na tym, że sam Diabeł wymierza karę grzesznikom także został we filmie pokazany jakoś po macoszemu i bez przekonania. A poza tym, skoro Diabeł się pojawił aby karać grzeszników, to dlaczego także zupełnie niewinni ludzie obrywają? Pewnie tam gdzie drwa rąbią tam wióry lecą, albo coś w tym stylu. O muzyce można powiedzieć tylko tyle, że jest odpowiednia dla tego typu filmu, ale nie jest to motyw który wpada w ucho na dłużej.

Podsumowując, film jest bardzo przeciętny a momentami po prostu słaby. Prawie przez cały czas nie wzbudzał we mnie większych emocji oraz zainteresowania. Może się on podobać ludziom którzy bardzo lubią horrory, jednak i oni mogą narzekać na wątłą atmosferę napięcia oraz grozy. Chyba jedyną z nie wielu zalet jest to, że jest on krótki. Z pewnością M. Night Shyamalan nie będzie mógł potraktować tego filmu jako deski ratunku dla swojej bardzo już podkopanej reputacji w Hollywood. Może następnym razem się uda?

No Response to "Nie taki "Diabeł" straszny jak go malują"

Prześlij komentarz