"Bękarty wojny" - śmieszno i straszno

Nazwisko Tarantino mówi samo za siebie. Legendarny twórca "Pulp Fiction" postanowił zrealizować film, który bardzo odbiega od tego, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory. Jednak Quentin Tarantino nie byłby sobą, gdyby nie przerobił tematyki II wojny światowej na swój własny sposób. Nie obyło się bez długich dialogów, przemocy oraz bardzo wyrazistych postaci. Niby wszystko po staremu, jednak nie do końca. I być może właśnie to jest siłą i zarazem słabością tego filmu. Jednak odświeżenie tematyki II wojny światowej z pewnością dało ciekawy rezultat.

"Bękarty wojny" opowiadają dwie przeplatające się historie. W jednaj poznajemy Shosannę Dreyfus (świetna Mélanie Laurent), Żydówkę której rodzina została zamordowana przez pułkownika SS Hansa Landę (również świetny i nagrodzony Oskarem Christoph Waltz). Udaje się jej jednak uniknąć śmierci. Przeprowadza się do Paryża, gdzie przybiera inną tożsamość i zostaje właścicielką małego kina. Jednak wpada w oko szeregowcowi Frederickowi Zollerowi, który jest bohaterem wojennym i wschodzącą gwiazdą niemieckiego przemysłu filmowego. Aby być blisko ukochanej, wpada na pomysł, aby zorganizować uroczystą premierę jego filmu, "Duma narodu", właśnie w jej kinie. To daje jej okazję do zemsty na oprawcach. W drugiej, poznajemy amerykański oddział żołnierzy żydowskiego pochodzenia nazywanych przez Niemców "Bękartami". Jego celem jest zabicie jak największej liczby nazistów. Na jego czele stoi ekscentryczny porucznik Aldo Raine (świetny Brad Pitt) który żąda od każdego członka oddziału 100 skalpów zdobytych na zabitych nazistach. Można z całą pewnością powiedzieć, iż odział "Bękartów" na całej linii stosuje zasadę oko za oko, ząb za ząb. Naziści są źli, więc nie zasługują na litość i można z nimi w praktyce zrobić co się chce. Jednak we współpracy z Brytyjczykami oraz gwiazdą niemieckiego kina Bridget Von Hammersmark (Diane Kruger) postanawiają przeprowadzić zamach w trakcie premiery "Dumy narodu", na której mają być najważniejsze postacie III Rzeszy. Udana akcja może doprowadzić do końca wojny.

Jak wspomniałem wcześniej, film zawiera wiele elementów znanych z poprzednich filmów Tarantino. Jednak tym razem mamy do czynienia z czymś innym. Pomimo, iż przegadane dialogi oraz przemoc jest w tym filmie obecna, to jednak wszystko to zostało podane w innym sosie. Tarantino bawi się z widzem, chociażby tym, że naziści to nie ludzie i tym samym nie zasługują na litość. Uzasadnia to przeprowadzanie wymyślnych egzekucji które mają zasiać strach wśród Niemców. Jednak cały ten spektakl został wzięty w wielki humorystyczny nawias. Historia opowiedziana na ekranie miesza sarkastyczny humor z wątkami jak najbardziej poważnymi. Tarantino zawsze był i będzie wielkim fanem kina. Tym razem kino jest niejako bohaterem filmu, stając się narzędziem które może doprowadzić do zmiany historii świata. Poza tym "Bękarty wojny" są także hołdem dla kina kręconego przed II wojną światową oraz w jej trakcie. W filmie można natrafić na wiele ciekawych szczegółów, jak np. plakaty czy nazwiska gwiazd tamtego okresu. Tarantino zawsze miał nosa do świetnych aktorów. Brad Pitt jako porucznik Aldo Raine wypadł bardzo dobrze. Jednak moim zdaniem prawdziwymi perełkami są tutaj Christoph Waltz w roli pułkownika SS Hansa Landy oraz Mélanie Laurent jako Shosanna Dreyfus. Waltz stworzył świetną postać mordercy i intelektualisty. Takie połączenie można znaleźć u Hannibala Lectera. Zaś Laurent stworzyła świetną kreację kobiety, która z pozoru krucha, tak naprawdę posiada w sobie wielką wewnętrzną siłę oraz determinację. Warto odnotować dobrą muzykę Ennio Morricone.

Na koniec, muszę napisać, że gdy pierwszy raz oglądałem ten film na płycie blu-ray w wersji lektorskiej to nie za bardzo przypadł mi do gustu. Jednak gdy postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę i obejrzałem film w wersji oryginalnej z napisami, to muszę przyznać, iż wtedy odkryłem ten film na nowo. W filmie tym bowiem tak naprawdę mało jest kwestii mówionych po angielsku. Aktorzy mówią po niemiecku, francusku a nawet włosku. Nie ma tutaj zabiegów polegających na tym, że aktorzy mówią po angielsku z np. niemieckim akcentem. Wszystko jest w oryginalne. Na pewno film ten stanowi coś nowego w dorobku Tarantino i stanowi o sile tego obrazu. I bardzo dobrze, że spróbował czegoś nowego. Tym razem eksperyment okazał się udany. Jednak film może nie przypaść do gustu wszystkim fanom Tarantino. I to może stanowić słabość tego obrazu.



Plakat: http://www.movieposterdb.com/

No Response to ""Bękarty wojny" - śmieszno i straszno"

Prześlij komentarz